Dariusz Siatkowski był gwiazdą filmu "Kogel mogel". Dlaczego do dziś nie są znane przyczyny jego śmierci?
Trzynaście lat temu w jednym z pokoi w hotelu w Tuszynie pod Łodzią znaleziono ciało Dariusza Siatkowskiego. Wiadomość o nagłym zgonie 48-letniego aktora znanego m.in. dwóch części kultowej komedii "Kogel mogel” wstrząsnęła całą Polską... Tego, jak wyglądały ostatnie godziny jego życia, nigdy nie wyjaśniono. Pytanie, co było przyczyną jego śmierci, do dziś pozostaje bez odpowiedzi...
Dariuszowi Siatkowskiemu nigdy nie zależało na sławie. Ci, którzy dobrze go znali, pamiętają go jako człowieka niezwykle serdecznego, ale zamkniętego w sobie...
"Trudno pisać o Darku "był", ale dziś nie można już inaczej. Pozornie mroczny, skrywał w sobie wiele ciepła i wrażliwości" - napisał o nim Michał Lenarciński w "Dzienniku Łódzkim", gdy 13 października 2008 roku dyrekcja Teatru im. Jaracza w Łodzi, z którym aktor był związany, poinformowała media o jego przedwczesnej i niespodziewanej śmierci.
Przyjaciele Darka byli niemal pewni, że został zamordowany. Od razu wykluczyli samobójstwo, bo Siatkowski nigdy nie przejawiał takich skłonności. Nie mieściło im się też w głowach, że mógł przypadkowo przedawkować leki, bo... był okazem zdrowia! Co prawda narzekał tuż przed śmiercią na drobne problemy wynikające z lekkiego zapalenia górnych dróg oddechowych, ale z pewnością nie odurzał się z tego powodu farmaceutykami.
Prokurator zajmujący się badaniem okoliczności śmierci Dariusza Siatkowskiego wykluczył udział osób trzecich. Pokój w hotelu w Turczynie, gdzie aktor nocował po całym dniu pracy na planie filmowym, zamknięty był od wewnątrz i wstęp do niego miały wyłącznie pokojowe. Jedna z nich znalazła ciało odtwórcy roli Pawła Zawady w "Koglu moglu" i "Galimatiasie...".
Za najbardziej prawdopodobną przyczynę zgonu aktora uznano przyjęcie zbyt dużej dawki leku na przeziębienie. Teoria, że Dariusz przedawkował syrop na kaszel czy tabletki do ssania, wszystkim jednak wydała się absurdalna. Zresztą... prokuratura nigdy oficjalnie jej nie potwierdziła.
Dopiero jakiś czas później na jaw zaczęły wychodzić mroczne sekrety Dariusza Siatkowskiego. Okazało się, że wcale nie był tak szczęśliwy, jak chciał, by go postrzegano. Cierpiał podobno z powodu samotności, która coraz bardziej mu doskwierała. Mówiono, że jego "mroczność" była wynikiem nieleczonej depresji oraz nadużywania alkoholu. Znaleźli się też i tacy, którzy przysięgali, że widzieli Dariusza pod wpływem narkotyków i to nie raz, a wielokrotnie. Inni sugerowali, że lubił łączyć mocne trunki z substancjami odurzającymi.
"To bzdura! Darek nigdy nie pojawił się w teatrze nietrzeźwy, nigdy nie zawalił żadnej próby, żadnego przedstawienia" - bronił zmarłego aktora na łamach "Expressu Ilustrowanego" Bogdan Hussakowski, który przez wiele lat kierował Teatrem im. Jaracza w Łodzi.
To właśnie Bogdan Hussakowski jako pierwszy poznał się na talencie Dariusza Siatkowskiego. Zobaczył go w 1984 roku w przedstawieniu dyplomowym studentów łódzkiej filmówki i - zachwycony młodziutkim wtedy aktorem - zaproponował mu angaż. Na kierowanej przez Hussakowskiego scenie Darek stworzył swe najznakomitsze kreacje, które przyniosły mu dwie Złote Maski i wiele innych prestiżowych nagród.
Dariusz Siatkowski nie krył, że jest mu przykro, że ludzie widzą w nim jedynie Zawadę z "Kogla mogla". Nie znosił tej roli, bo uważał, że przysłoniła wszystkie inne jego aktorskie dokonania, a poza tym na długie lata wepchnęła go do "szuflady".
"Reżyserzy trochę boją się mnie obsadzać, bo ciągle kojarzę się wszystkim z Pawłem. Nie wiem, czy kiedykolwiek się od niego uwolnię" - skarżył się w rozmowie z "Filmem".
Tuż przed śmiercią Dariusz Siatkowski po raz kolejny musiał stawić czoła... Pawłowi Zawadzie. Latem 2008 roku niemal wszystkie stacje telewizyjne w Polsce wyemitowały komedię Romana Załuskiego z okazji 20. rocznicy jej premiery. Okrągły jubileusz "Kogla mogla" sprawił, że Darek wciąż bombardowany był przez dziennikarzy pytaniami o film i swoją w nim rolę... Miał świadomość, że jest niewolnikiem jednej postaci. Było mu przykro, że nikt nie chce rozmawiać z nim o innych jego kreacjach, zwłaszcza teatralnych.
Choć od tajemniczej śmierci Dariusza Siatkowskiego w hotelowym pokoju w Tuszynie minęło już trzynaście lat, wciąż nie podano do publicznej wiadomości, co było bezpośrednią przyczyną zgonu 48-letniego aktora. Wiadomo, że wykonano sekcję zwłok, że zbadano ciało pod kątem obecności alkoholu i narkotyków, że przesłuchano wielu znajomych Siatkowskiego. Tyle że nikt nie wie, co się stało z... aktami sprawy zawierającymi szczegółowe wyniki śledztwa.
"Coś tu nie gra i nigdy nie grało" - powiedziała zmarła rok temu Katarzyna Łaniewska, gdy po premierze trzeciej części "Kogla mogla" ("Misz masz czyli kogel mogel 3" wszedł na ekrany kin w styczniu 2019 roku) wspominała Dariusza w rozmowie z jednym z portali.
Szansa na to, że poznamy wszystkie okoliczności śmierci Dariusza Siatkowskiego, maleje z roku na rok. Najprawdopodobniej nigdy nie dowiemy się, co było przyczyną nagłego zgonu aktora...
***
Więcej o newsów gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie: https://www.instagram.com/pomponik.pl/
Syn Krawczyka ostro odpowiada macosze! Ma dla niej nową propozycję
Dorota Kolak nikomu nie mówiła, że w domu rozgrywa się taki dramat! Zaczęło się od bólu brzucha!