Dawid Ogrodnik szczerze o traumatycznej przeszłości: "Średnio co dekadę piszę testament"
Dawid Ogrodnik (36 l.) to bez wątpienia artysta kompletny. Jego różnorodne i wymagające role robią ogromne wrażenie na wielkim ekranie. W najnowszej książce "Koniec gry" dowiadujemy się, że aktor miał wiele traum do przepracowania i brakowało mu miłości do samego siebie. "Chciałbym nie mieć poczucia wstydu i na planie poprosić o mentol" - przyznał szczerze na spotkaniu autorskim.
Dawid Ogrodnik był już Rahimem z Paktofoniki w "Jesteś Bogiem, Tomkiem Beksińskim w "Ostatniej rodzinie", jazzmanem, gwiazdorem Disco Polo, a na końcu nawet księdzem Janem Kaczkowskim.
Nie bez powodu jest określany mianem aktora kompletnego, do którego producenci zgłaszają się z tymi najbardziej wymagającymi rolami, jak Mateusz Rosiński w "Chce się żyć".
Mimo ogromu emocji, które wręcz wylewają się z jego postaci na ekranie, rzadko udziela się w wywiadach i rozmawia o swoim życiu prywatnym. Przeszłość aktora nie należała jednak do kolorowych, przez co zdecydował się na terapię trwającą ponad dekadę.
Tym razem zrobił dla swoich fanów wyjątek. I to w formie wywiadu-rzeka, liczącego 266 stron.
W środę 12 października w warszawskim kinie Atlantic widzowie mieli przyjemność spotkać się z gwiazdorem kina z okazji premiery jego najnowszej książki "Koniec gry".
Jest to zapis niezwykle szczerej i intymnej rozmowy aktora z Damianem Jankowskim, w której opowiada o swoim życiu poza planem filmowym, ale również o trudnych doświadczeniach związanych z przemocą, mobbingiem czy nałogami.
"Koniec z mobbingiem, chamami pod przykrywką artyzmu! Wstydźcie się i bójcie" - krzyczy Ogrodnik, pijąc między innymi do profesorki Beaty Fudalej, i porównując atmosferę na uczelni do doświadczeń Dorosłych Dzieci Alkoholików.
Nie da się ukryć, że zdolny aktor stara się jak najbardziej autentycznie przedstawiać swoich bohaterów i zawsze rezygnuje ze sztucznych łez, chociaż jak się okazuje, ma też swoje słabości.
Gdzie w jego przypadku kończy się gra, a zaczyna prawdziwe życie? I jakiej roli z pewnością by nie przyjął?
Używki doprowadziły go jednak na terapię uzależnień dla młodych, o czym pisze w swojej najnowszej publikacji. Jego zdaniem uzależnienie to nigdy nie jest zamknięty rozdział i wraca do człowieka niczym bumerang.
"Zamiast spełnienia w duszy kołatały mi smutek i pustka, więc rzucałem się w coraz nowsze aktywności i uzależnienia, by ich nie czuć. Musiało minąć dwadzieścia lat, bym zrozumiał, że jedyną osobą, która może mi dać uznanie i akceptację, jestem ja sam, nikt inny" - zwierza się Dawid.
Mimo że odbierał mnóstwo nagród w Polsce i za granicą, wciąż nie potrafił cieszyć się swoim sukcesem. Okazuje się, że już na studiach zaczął pisać własny testament!
Aktor bał się, że nie dożyje kolejnego roku, albo... dołączy do słynnego "klubu 27". Miał nadzieję, że pozostawione treści przydadzą się na coś kolejnym pokoleniom artystów.
Na koniec powtórzył swój własny cytat z Pol'and'Rock festiwalu 2022, wzruszając się do łez.
Zobacz też:
Dawid Ogrodnik pracował w hospicjum: "Chciałem doświadczyć śmierci"
Dawid Ogrodnik odkrywa swoją duchowość: "Zaczynam wierzyć, że modlitwa może zmienić życie"
Dawid Ogrodnik opowiada o traumie! "Położył na mnie rękę..."