Deląg nie chce wracać do Polski
Nie udało mu się zrobić kariery, więc obraził się i wyjechał.
Każdy oczywiście kojarzy Pawła Deląga - przystojniaczka, który od czasu do czasu pojawia się w jakimś programie albo w serialu. Jednak 38-letni aktor marzył o czymś więcej.
Grywać w filmach zaczął w latach 90. Był chętnie zatrudniany przez takich reżyserów, jak Juliusz Machulski, Radosław Piwowarski czy Jerzy Gruza. Przełomem w karierze miała być rola Winicjusza w "Quo Vadis?" Jerzego Kawalerowicza.
Ale nie była. Na fali popularności Paweł nagrał płytę z Justyną Steczkowską, która nie sprzedała się zbyt dobrze. Potem czekały na niego tylko rólki w serialach (m.in. "Na Wspólnej", "Pensjonat pod Różą", "Na dobre i na złe"). Ostatnią szansą był udział w "Tańcu z gwiazdami", ale i on nie zaowocował poważniejszymi propozycjami zawodowymi.
Deląg obraził się więc na polski przemysł filmowy. W wywiadzie dla - to znamienne - "Świata seriali", powiedział:
"U nas problem polega na tym, że producenci specyficznie postrzegają aktorów. Rzadko się zdarza, abyśmy byli obsadzani w sposób zróżnicowany, a mnie na tym zależy. Role, które dostaję za granicą, gwarantują mi ciągle nowe wyzwania".
Jak na razie udało mu się wystąpić w kilku podrzędnych francuskich produkcjach pod zmienionym nazwiskiem "Delong". Ale chyba nie zasłuży na tytuł drugiego Alaina Delona...