Dereszowska nie pogodziła się z tragedią
Mama aktorki przegrała walkę z nowotworem...
Październik to Miesiąc Świadomości Raka Piersi. W spotkaniu inaugurującym tegoroczną 20. już kampanię Estée Lauder wzięła udział Anna Dereszowska (31). Aktorka namawia Polki do regularnych badań, do których sama nie mogła długo się przekonać, podobnie jak do badan cytologicznych. Obawiała się bowiem, że usłyszy złą diagnozę. Ten lęk nosi w sobie od dawna z powodu tragedii, którą przeżyła w dzieciństwie...
Kiedy miała zaledwie 8 lat, jej mama zmarła na raka szyjki macicy. "Chorowała kilka miesięcy. Rodzice nam nie powiedzieli, ku czemu choroba zmierza. Ale myślę, że dzieci instynktownie wyczuwają powagę sytuacji" - zwierzyła się aktorka w jednym z wywiadów.
Dziś obraz mamy odtwarza ze zdjęć i opowieści. "To zapewne reakcja obronna" - mówi. "Pamiętam, jak tata nam powiedział, że mama nie żyje. Tak mi się wydaje. Nie towarzyszył temu gwałtowny wybuch emocji, myślę, że w jakiś sposób spodziewaliśmy się z bratem najgorszego".
Po pewnym czasie ojciec aktorki ułożył sobie życie z inną kobietą. Anna nie od razu pogodziła się z tym faktem. Długo nie chciała tez zaprzyjaźnić się z córką swojej macochy, Julką. Dziś są przyjaciółkami, choć ich rodzice nie są już razem, a tata Dereszowskiej ma nową partnerkę.
Aktorka długo dojrzewała też do zmierzenia się z tym, czym naprawdę była choroba jej mamy. "Historia mojej mamy była kuriozalna, bo tata jest ginekologiem, a choroba zaczęła się od raka szyjki macicy. Mama się nie badała, mimo że była obciążona genetycznie i jako lekarz doskonale wiedziała o zagrożeniu" - przyznała. Ania także długo nie mogła przekonać się do badań...
"Mnie tego nikt nie wpoił. Właśnie w tym momencie szczególnie zabrakło mamy. Tata był zbyt zajęty. Dlatego takie akcje powinno się kierować do jak najmłodszych kobiet. Bo potem natrafia się na taki beton jak ja. Dzisiaj wczesne rozpoznanie daje zupełnie inne perspektywy. Więc się przełamałam. Dlatego mogę być inspiracją dla innych, podobnie jak ja spiętych strachem, kobiet".
Aktorka stara się badać regularnie, ale wciąż nosi w sobie strach. "Na pewno kusi los takie myślenie, ale we mnie jest jakaś uporczywa świadomość, głupie przekonanie, że moja choroba jest nieuchronna i że ja na pewno też zmierzę się z rakiem. Nigdy tego nikomu nie mówiłam... Ale tak jest".
Symboliczny był dla niej fakt, że jej córka urodziła się w dniu śmierci mamy. "Nie jestem specjalnie wierząca i nie chciałabym, żeby to śmiesznie zabrzmiało, ale odkąd mam Lenkę, czuję obecność mamy" - przyznała.
41/2012