Diana i Bryan Adams: o tej znajomości mało kto wiedział
W rocznicę śmierci księżnej Diany jak co roku wychodzą na jaw skrywane fakty. Czy z artystą łączyło ją coś więcej?
Diana, co robisz z takim facetem jak on. Diana, umieram dla ciebie proszę wpuść mnie. Diana, czy nie widzisz, że doprowadzasz mnie do obłędu - śpiewał przed laty Bryan Adams w hicie "Diana".
Fani od lat spekulowali, że napisał go z myślą o księżnej Dianie Spencer. Ale artysta wymownie milczał. Nie komentował rewelacji swojej byłej partnerki Cecilie Thomsen, która wyznała, że przymykała oko na jego romans z księżną.
Nie zareagował też na doniesienia lokaja, który opowiedział, jak pomagał mu dostać się do pałacu Kensington.
Dopiero niedawno, 21 lat po jej śmierci, uchylił rąbka tajemnicy. Jak się okazuje, ich znajomość zaczęła się od sesji zdjęciowej.
W środowisku show-biznesu artysta był bowiem znany z tego, że robi piękne fotografie.
- Wielokrotnie robiłem jej zdjęcia. Dziś są najcenniejszymi portretami w moim dorobku - przyznał. Ale nie potwierdził, że łączyło ich coś więcej.
- Utrzymywaliśmy jednak kontakt do końca. Była fantastycznym przyjacielem. To dzięki niej zakochałem się w Londynie - powiedział, uśmiechając się tajemniczo.
Kanadyjczyk do dziś mieszka w stolicy Anglii. Wraz z rodziną: żoną Alice Grimaldi i ich dwójką dzieci ma mieszkanie w londyńskiej dzielnicy Chelsea. Kilka minut spacerem... od Pałacu Kensington.
***
Zobacz więcej: