"Doda, Górniak i Wojewódzki zazdroszczą mi"
Maja Sablewska uważa, że jej konflikty z Kubą Wojewódzkim, a także z Dodą i Edytą Górniak wynikają z faktu, iż celebryci... zazdroszczą jej popularności!
Niedawno w jednej z warszawskich winiarni doszło do tajemniczego spotkania, w którym wzięły udział jej byłe podopieczne, Kuba Wojewódzki i... prawnik. Trójka celebrytów chce podobno zdyskredytować w oczach opinii publicznych Maję Sablewską (31 l.) tuż po finale "X-Factor".
Poproszona przez tygodnik "Twoje Imperium" o komentarz w tej sprawie, Maja twierdzi, że zachowanie kolegi z programu i byłych "przyjaciółek" jest wynikiem... zazdrości:
"Atmosfera jest napięta i ja to rozumiem. Moim zdaniem fala krytyki pod moim adresem wywołana jest zazdrością. Bo to mnie widzowie chcą oglądać, bo to mnie chcą słuchać. A to drażni tych, którzy chcieliby być oglądani i słuchani" - mówi Sablewska.
"Myślę, że to właśnie zazdrość o moją popularność popsuła mi relacje z Kubą Wojewódzkim, z którym jeszcze niedawno świetnie się dogadywałam. Sympatia widzów, którą zyskałam, uwiera też Dodę i Edytę Górniak. Bo jak inaczej wytłumaczyć ich słowne ataki na mnie i niespodziewane oskarżenia o brak rozliczeń finansowych? Ja jestem słowna, szczera. Wiele mogę znieść. Nawet plotki intrygi. Ale nie pozwolę się obrażać. Jeśli Doda i Edyta nie zaprzestaną szargania mojego dobrego imienia, będziemy musiały spotkać się w sądzie" - dodaje.
Tymczasem w "Super Expressie" Górniak oświadczyła, że nie zamierza pozywać Mai do sądu:
"Ja myślę, że nikt nie byłby przygotowany na prawdę. (...) Zresztą Doda, Marina i ja bardzo mocno budowałyśmy wiarygodność Mai Sablewskiej. Naszą postawą, pracowitością, swoim talentem. I jakby prawda ujrzała światło dzienne, byłoby to dla nas zbyt bolesne" - wyjaśnia piosenkarka.
Coś nam mówi, że po ostatniej wypowiedzi Sablewskiej zmieni zdanie.