Reklama
Reklama

​Doda gorzko wspomina Stępnia: "Wyciera moją mordą swoją brudną d*pę"

Doda (38 l.) w rozmowie z Kubą Wojewódzkim wraca do czasów swojego małżeństwa z Emilem Stępniem. Po raz kolejny zapewnia, że... nie miała pojęcia o jego brudnych interesach i defraudacjach, których, jak przypomniał Wojewódzki, uzbierało się na kwotę 12 milionów złotych. Piosenkarka idzie w zaparte i twierdzi, że o większości zarzutów dowiedziała się dopiero w sądzie.

Doda i Emil Stępień wzięli ślub w kwietniu 2018 roku w hiszpańskiej Marbelli. Połączyła ich nie tylko miłość, lecz także wspólne interesy. Doda odkryła w sobie nowe powołanie i postanowiła współpracować z mężem przy produkcji filmów. 

Stępień był jednym z pięciu kolejnych wybranków piosenkarki, a zarazem drugim, po Radosławie Majdanie, dla którego zdecydowała się zmienić stan cywilny. Jak ujawniła w perspektywy czasy w programie Wojewódzki&Kędzierski, Stępień potrafi wywrzeć bardzo korzystne pierwsze wrażenie:

Reklama

"Mi się wydał tak miły, że wyszłam za niego  za mąż. Nie wiem jaka jest prawda, bo szczerze mówiąc mam niestety taki problem w swoim życiu, że poznaję ludzi, zakochuje się w nich… Czasami wychodzę za mąż.. I rozstaję się już z zupełnie innymi, czyli innymi ludźmi niż poznawałam ich na początku. Jaką ja prawdę mogę znać?"

Niejasne interesy Emila Stępnia

Wiosną zeszłego roku w „Dużym Formacie”, ukazał się artykuł, omawiający skomplikowane biznesy Emila Stępnia, oparty na informacjach, do których dotarł „Puls Biznesu” oraz relacjach świadków. Jak wiadomo od maja 2021 roku, gdy ukazała się pierwsza publikacja na ten temat, Stępień wraz z żoną, Dodą, założył firmę producencką, która podjęła się ekranizacji książki Piotra Krysiaka „Dziewczyny z Dubaju” oraz dwóch innych filmów. 

Pozyskane na ten cel pieniądze,  w tym połowa wygranej w lotto pewnego 80-letniego emeryta,  w sumie 12 milionów złotych zostały następnie przelane na konto spółki Ent One Studios zarejestrowanej na Malcie, której dyrektorami zostali Emil Stępień i Doda

Tymczasem produkcja „Dziewczyn z Dubaju” rozpoczęła się, a na koncie jednej z firm Stępnia syndyk znalazł trudne do uzasadnienia wydatki, jak kolczyki od Cartiera i torebki po kilkadziesiąt tysięcy złotych, czyli przedmioty o wiele za drogie, by mogły posłużyć za rekwizyty do filmu. 

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie finansowej działalności Emila Stępnia. Według ostrożnych szacunków oszukanych mogło zostać nawet 200 osób. Jedną z osób, które zostaną przesłuchane, będzie z pewnością Doda. Piosenkarka od początku zapewniała, że nie ma pojęcia o finansowej stronie produkcji filmowej. Jak wyznała w rozmowie z Wojewódzkim, na Sali sądowej przeżyła szok:

"Tam są takie podejrzenia, że jak usłyszałam od pani prokurator, to się przeżegnałam własną stopą. Straszne rzeczy tam są. Mi się wydaje teraz po czasie, że właśnie taki był cel posadzenia mnie w tym zarządzie, bo jako artystka się kompletnie nie znam na tym. W życiu nie wystawiałam nawet jednej faktury. Mogę kreować różne rzeczy na scenie, ale to jest dla mnie czarna magia. Ale za to bardzo chciałam zrobić film i bardzo chciałam stworzyć bardzo fajny obraz. A ktoś potrzebował widocznie znanej mordy najwidoczniej po to, żeby zbierać kasę…"

Doda o niczym nie miała pojęcia?

Jak wyznali inwestorzy w rozmowie z dziennikarzami, Doda okazała się bardzo skuteczna jako twarz firmy założonej przez Stępnia. Ona sama zorientowała się na czym polegało jej zadanie, długo po fakcie. Jak wyznała gorzko w audycji Wojewódzki&Kędzierski:

Byłam bardzo dobrym lepem na inwestorów i też za**bistym haczykiem na zbieranie pieniędzy. Niestety jak sobie to uzmysłowiłam, to wylądowałam na kozetce u psychiatry. Tak zaczęły się początki mojej depresji. Status jest taki, że mam znów prze**bane. Kuba, mam, bo znowu się zaangażowałam w związek, tym razem z kimś, kto totalnie mnie wykorzystał do zrobienia filmu i kopnięcia w dupę, bo nie zarobiłam na tym filmie ani złotówki. 

Ostatecznie film „Dziewczyny z Dubaju” po wielu perturbacjach trafił w końcu do kin. Do ostatniej chwili nie było to pewne, bo byli małżonkowie, obrzucając się wzajemnie oskarżeniami wyrywali sobie oryginał filmu. W końcu film nie tylko doczekał się premiery, lecz także pobił rekord otwarcia 2021 roku  z widownią liczącą aż 278 893 osób. Doda ujawnia, co się stało z zyskiem:

"Od momentu, kiedy wszedł do kin ani złotówki, z żadnej dystrybucji zagranicznej. Syndykowi muszę oddawać wszystkie prezenty, które mój mąż dawał mi z hajsu inwestorów, jak się okazało.  Ja tam byłam producentem kreatywnym i artystycznym, a ze strony takiej bardziej brutalnej po prostu miałam uwiarygodnić całą sytuację w oczach publicznych jako znana morda po prostu ściągać ludzi do inwestowania. A mąż zniknął i nie mam z nim kontaktu i nawet nie jestem w stanie go zapytać dlaczego?

Doda nie kryje, że ma poczucie krzywdy. Czuje się wykorzystana przez wszystkich, z wymiarem sprawiedliwości włącznie:

"Niesprawiedliwości, deptania mojej godności, takiego poczucia, że ktoś wyciera sobie moją mordą swoją brudną dupę. Mój były mąż swoje jakieś brudne rzeczy, interesy, których nie jestem po prostu godna… Inaczej, nie jestem warta takich cierpień, które mi zaserwował i takich insynuacji w stosunku do mnie. A z kolei wymiar sprawiedliwości idzie po najłatwiejszej linii, czyli bierze sobie celebrytę, żeby uderzać w niego, żeby było jak najgłośniej". 

Zobacz też:

Doda ujawnia, co zdarzyło się w chorzowskiej toalecie. „Prawda jest taka, że doszło do..."

Piotr Krysiak wraca do tematu Emila S. Demaskuje „maltańskie Polywood”?

Doda bez makijażu. Tak gwiazda wygląda w naturalnym wydaniu

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Doda | Emil Stępień | Kuba Wojewódzki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy