Doda: "Jestem zarozumiała"
Dorota Rabczewska zmierzyła się oko w oko z Moniką Olejnik w "Kropce nad i". Jaki był efekt?
Pomimo podchwytliwych pytań dziennikarki, Doda starała się być opanowana, bo - jak stwierdziła - rodzice ją o to prosili. Kolejny raz podkreśliła, że lubi grzeszyć pychą.
"Jestem szczera, więc powiem, że jestem zarozumiała. Nie przyjmuję krytyki do siebie i mam swoje
zdanie, jedynie słucham swoich rodziców" - powiedziała.
Rabczewska podkreśliła, że chciała pojechać do żołnierzy w Iraku, ale nie pojechała, bo "minister Szczygło Śmigło (miała na myśli Aleksandra Szczygło - red.) postanowił nie ubezpieczyć sprzętu". "Zawsze chciałam pojechać do żołnierzy. Jestem osobą wychowaną w duchu walki. Namawiałam nawet kolegów z zespołu" - wyznała.
Wokalistka opowiedziała również, że pewien polityk nie chciał jej sprzedać mieszkania w Warszawie. Powód?
"Politycy skrywają swoje interesy. Może nie chciał zdradzić, za ile chce to mieszkanie sprzedać, bo wszystko, co mnie dotyczy od razu trafia do mediów".
"Ale mnie sprzedał tanią bajkę, że jego żona jest chora i jeździ na wózku, a tam jest winda. Przez niego przestałam lubić świat polityki" - dodała.
Po raz kolejny Rabczewska wykazała się brakiem kultury i do Moniki Olejnik zwróciła się per "Moniczko", za co oberwała: "Nie lubię jak tak się do mnie mówi" - ripostowała Olejnik.
Nie trudno się domyślić, że Doda pracuje usilnie nad swoim wizerunkiem. Przypomnijmy słowa Piotra Tymochowicza, specjalisty od kreowania wizerunków: "[Doda ? red.] weszła na scenę jako postać wyrazista: była fajną, bezczelną dziewuchą. Dla wielu - taką z sąsiedztwa. To się ludziom spodobało". Ostatnie zdjęcia w tabloidach (m.in. uściski z rodziną, fotografie z mieszkaniem) mogą temu dowodzić.
Jak oceniacie wywiad Moniki z Dodą w "Kropce nad i"?