"Doda ma szczęście, że trafiła na mnie"
Radek Majdan udzielił pierwszego od dłuższego czasu (jak na "gwiazdę" jego typu) wywiadu w prasie. Twierdzi, że "od dawna" nie ma kontaktu z Dodą. Tymczasem ich ostatnie wspólne zdjęcie pochodzi sprzed zaledwie trzech miesięcy.
Łatwo da się zauważyć, że w rozmowach z dziennikarzami Radek Majdan (37 l.) chce pokazać swoją dojrzałość emocjonalną i wewnętrzny spokój. Niestety, przecież wiemy, że jest inaczej. Nawet nie chodzi o problemy z policją i alkoholowe wybryki, tylko o sam związek z Dorotą, która po rozwodzie ewidentnie nim manipulowała. 37-letni facet uzależniony od 25-latki: to nie brzmi dobrze, prawda?
W wywiadzie ze stycznia Majdan sugerował jeszcze dość otwarcie, że chciałby odbudować związek z Dorotą. Utrzymywał, że są ze sobą w stałym kontakcie i najprawdopodobniej wrócą do siebie. Teraz nie ma już żadnych nadziei.
"Z Dorotą nie mam kontaktu już od dawna" - oświadczył na wstępie rozmowy z magazynem "Show". To dziwne, bo ich ostatnie wspólne zdjęcie, na którym wydają się pozostawać w bardzo zażyłych stosunkach, pochodzi z 14 marca.
Radek podkreśla, że przy wszystkich rozstaniach z byłą żoną to on był stroną, która potrafiła zachować się z klasą i taktownie zachować milczenie. "Jej wypowiedzi - to, że czasem ze mnie szydziła - miały mnie sprowokować. (...) Mam 37 lat, jestem za stary na coś takiego. Dziewczyna ma szczęście, że trafiła na mnie" - mówi.
Zapewnia też, że nie żałuje związku z Dorotą, mimo że - jak zaznacza - być może zaprzepaścił przez nią szansę na karierę sportową. Zrezygnował dla niej z wyjazdu za granicę. "W tamtym czasie najważniejsze było, żeby nasz związek się ustabilizował" - dodaje.
Jak widać Majdan obrał taktykę skrzywdzonego mężczyzny o złotym sercu. Liczy na litość innych kobiet?