Doda odniosła się do zarzutów UOKiK. Nie zostawiła na nich suchej nitki [POMPONIK EXCLUSIVE]
Doda (39 l.) to jedna z najbardziej rozpoznawalnych wokalistek w Polsce. Gwiazda odnajduje się nie tylko jako artystka na scenie, ale również w biznesie. Jakiś czas temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zainteresował się jej działaniami na Instagramie. Według UOKiK wokalistka nie oznaczyła postów sponsorowanych. Czy gwiazda boi się kary? Rabczewska wyjawiła nam, co sądzi o całej sprawie.
Jakiś czas temu na stronie UOKiK pojawił się oficjalny komunikat, w którym poinformowano, że trzy polskie gwiazdy wprowadzali swoich odbiorców w błąd poprzez nieoznaczanie postów sponsorowanych na Instagramie. Na liście znaleźli się Małgorzata Rozenek-Majdan, Filip Chajzer oraz Dorota Rabczewska.
"Twórcy w swoich wpisach promują produkty różnych reklamodawców, za co otrzymują wynagrodzenie, i nie oznaczają treści sponsorowanych w sposób jednoznaczny, czytelny i zrozumiały. Tym samym mogą wprowadzać konsumentów w błąd w zakresie charakteru publikowanych postów oraz relacji" - można było przeczytać w komunikacie.
Postanowiliśmy porozmawiać z Dodą na temat sprawy z UOKiK. Rabczewska powiedziała nam, że na swoim koncie ma tylko trzy współprace, które zawsze oznacza w swoich social mediach. Jej fani doskonale zdają sobie sprawę jakie to marki. Dorota w rozmowie przyznała, iż nie ma się czego obawiać, ponieważ ona oraz osoby, z którymi pracuje, wysyłają do urzędów wszystkie umowy, a także płacą podatki.
"Ja wiem, ja rozumiem ich, bo to jest taka nowość ten Instagram. Faktycznie tam się dużo pieniędzy przelewa, które trzeba wyrwać wszystkim instagramerom i jakoś załatać te dziury budżetowe, ale jakby ja również dowiedziałam się o tym z internetu o jakichkolwiek sprawach. My normalnie z nimi prowadzimy rozmowy, z nimi współpracujemy, wysyłamy im wszystkie umowy, nic nie jest zatajane. Wydaje mi się, że bardziej to była taka pokazówka" - podkreśliła Doda.
Wokalistka w charakterystyczny dla siebie sposób wyznała nam, iż według niej była to najzwyklejsza w świecie pokazówka. Według 39-latki urząd wybrał najbardziej znane nazwiska w Polsce i dzięki temu chciał lekko postraszyć mniejszych twórców internetowych:
"Wybrano sobie trzy takie nazwiska, aby uderzyć je medialnie i by to reszta się przestraszyła. Ja się absolutnie niczego nie boję, nie mam nic na sumieniu, wszystkie umowy zostały wysłane. Za wszystkie [umowy - przyp. red.] płacę normalnie podatki, a poza tym nie jest ich dużo, bo tylko trzy. Tak jak zresztą moi fani wiedzą na Instagramie, bo mam tylko trzy, albo aż, bo wybieram sobie to bardzo wybrednie. (...) Mam trzy kampanie wizerunkowe, które prowadzę systematycznie od roku. Więc nie są to jakieś incydentalne sytuacje, które mogłyby wprowadzać moich widzów [w błąd - przyp. red.] czy jest to reklama, czy nie. Natomiast ja raczej biorę to na miękko" - powiedziała nam Rabczewska.
Na koniec Rabczewska postanowiła całą sytuację obrócić w żart. Wokalistka zaczęła pytać, jaka kara czeka ją za nieoznaczenie współprac na instagramowym koncie. Dodała również, iż nie pamięta tego, by kiedykolwiek doszło do takiego zaniechania z jej strony.
"Jak sobie nie przypominam takiej sytuacji. Jak zapomniałam raz, no to co? Jakieś ukamienowanie, wylanie kwasu na twarzy czy co tam? Jakie tam są kary?" - pytała wyraźnie rozśmieszona Doda.
Zobacz też:
Zakapturzony Emil S. został wyprowadzony z prokuratury. Ma już postawionych blisko 100 zarzutów!
Marcin Prokop po skandalu chciałby Dodę w "Dzień Dobry TVN". To mogłoby się udać?
Doda ma poważne plany w związku z Pachutem? Fani zwrócili uwagę na pewien szczegół!