Doda odpowiada byłemu menedżerowi
Doda wydała oświadczenie, nie pozostawiając oskarżeń Jakuba Majocha, swojego byłego menedżera, bez komentarza...
Przypomnijmy: Majoch zakończył współpracę z Dodą po zaledwie pięciu miesiącach, tłumacząc, że skandalistka nie wywiązywała się z umów i koncentrowała głównie na wzbudzaniu kontrowersji "często na granicy prawa".
Ta oczywiście zaprzecza, i nie chce odnosić się do "spowodowanych nadmierną emocjonalnością stwierdzeń" Jakuba Majocha.
"Współpracował ze mną, pełniąc jedynie funkcje asystenckie, na próbny okres około czterech miesięcy. Nigdy nie zawarłam z nim żadnej umowy menedżerskiej" - pisze Doda w swoim oświadczeniu.
"Jestem zdumiona, że choć rozstawaliśmy się w zgodzie w elegancki sposób, co podkreślał nawet w poprzednim oświadczeniu, to z niewiadomych przyczyn po czterech tygodniach zmienił zdanie i usiłuje zaszkodzić mi, pogrążając ostatecznie wyłącznie swoją reputację i obnażając swoją osobowość.
Mogę się jedynie domyślać, że jest to spowodowane faktem, iż musi zwrócić prawie 160 tysięcy złotych, które przejął na poczet wydania mojej autobiograficznej książki i nie spieszy mu się do oddania mi tej należności.
Proponuję zatem, żeby zajął się swoją firmą, tak jak obiecał w swoim poprzednim oświadczeniu. To dobry pomysł, zwłaszcza że jego kontakty z show biznesem ograniczają się do licznych spraw sądowych zakładanych przez kolejne poszkodowane przez niego osoby.
Oczywiście pozostaje mi współczuć mu braku umiejętności wyciągania wniosków z własnych błędów i życzyć uczciwości. Wbrew pozorom popłaca".