Doda odpowiada na zaskakujące oskarżenia projektanta mody. Padły mocne słowa [POMPONIK EXCLUSIVE]
W mediach społecznościowych zawrzało, gdy projektant mody Tomasz Armada oskarżył Dodę o to, że artystka rzekomo nie rozliczyła się z nim za wykonanie stroju promującego jej autorski reality show. Na zaskakujący wpis artysty szybko zareagował management piosenkarki. W oświadczeniu przesłanym do redakcji Pomponika przedstawiciele wokalistki twierdzą, że gwiazda nie ma nic wspólnego z całą aferą.
Chociaż jeszcze nie ucichły echa głośnego skandalu z udziałem Dody, która nie pojawiła się na uroczystej gali gwiazd zorganizowanej przez jeden z serwisów plotkarskich i za pośrednictwem swojego agenta przekazała organizatorom kilka niepochlebnych słów, wygląda na to, że wokalistka będzie musiała zmierzyć się z kolejnymi problemami.
Wszystko z powodu zaskakującego wpisu projektanta mody odpowiedzialnego za strój, w którym piosenkarka pojawiła się na jednej z imprez. Artysta twierdzi, że nie otrzymał wynagrodzenia ani zwrotu kosztów za swoją pracę.
O wszystkim poinformował na swoim instagramowym profilu.
"(...) Pomimo moich wielokrotnych próśb o zwroty kosztów i pokrycie wydatków związanych z materiałami, podwykonawcami i moją pracą, nie otrzymałem nawet zwrotu kosztów. Mimo zapewnień stylisty, że "Doda zawsze oddaje za produkty", ani koszty projektu (2 683,52 zł), ani moje wynagrodzenie nie zostały wypłacone" - dowiadujemy się z mediów społecznościowych.
Jakby tego było mało, okazało się, że strój promujący reality show Doroty Rabczewskiej został wystawiony na sprzedaż w jednym z popularnych serwisów.
To przekonało projektanta to tego, by upublicznić całą sprawę.
"Dziele się tą historią, aby inni mogli uczyć się na moich błędach. Branża kreatywna wymaga pasji, ale także mądrości i ostrożności. Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą innym w uniknięciu podobnych problemów" - przekazał Tomasz Armada.
Na odpowiedź Dody nie trzeba były długo czekać. W oficjalnym oświadczeniu przesłanym redakcji Pomponika management piosenkarki zapewnia, że gwiazda nie ma nic wspólnego z całą aferą
"Artystka jak i jej management nigdy nie pośredniczą w kontakcie stylisty z projektantami czy krawcowymi, więc ani Dodzie, ani jej managementowi nie jest znany szczegółowy backstage powyższej relacji. Współpraca z Panem Tomaszem miała mieć charakter obopólnej wymiany świadczeń tzn. miał zapewnioną promocję swojej osoby w reality show "Dream Show" (na której tak bardzo mu zależało), prezentację projektu na ściance PR podczas promocji programu i wizerunek artystki, która to na swoim koncie Instagram (...) oznaczyła projektanta" - dowiadujemy się z komunikatu.
"Doda oddała kostium zaraz po pracy i zawsze z wielką chęcią spełnia marzenia młodych projektantów, którzy chcą posiłkować się jej wizerunkiem w zamian za uszycie coś dla niej. Tak również było i tym razem kiedy projektant sam napisał do stylisty z propozycją uszycia kostiumu. Dodatkowo pragnę zaznaczyć, że Pan Tomasz bazuje na nieprawdziwym koncie Vinted ze zdjęciami, które sam wykonał, oskarżenia są więc sfabrykowane i wymyślone na potrzeby jak śmiem twierdzić rozgłosu jego osoby" - czytamy w podsumowaniu oświadczenia.
Jak na razie Tomasz Armada nie ustosunkował się do odpowiedzi przedstawicieli Dody.
Zobacz też:
Ukochany Dody już nie przypomina Majdana. Dariusz Pachut przeszedł metamorfozę
Borys Szyc mówił, że Doda chciała go poderwać. Szybko mu odpowiedziała
Doda i Dariusz Pachut wzięli cichy ślub? Pojawiły się niespodziewane doniesienia