Doda oskarża TVN. Padły mocne słowa! [POMPONIK EXCLUSIVE]
Doda to niezaprzeczalnie jedna z najbardziej kontrowersyjnych wokalistek na polskiej scenie muzycznej. Jej dokonania sceniczne nie budzą jednak tak dużych emocji, jak jej cięty język i afery, w które się wikła. Reporterowi Pomponika zdradziła szczegóły bana nałożonego na nią przez TVN oraz konsekwencji narastającego przez lata konfliktu. Nie oszczędziła też Małgorzaty Rozenek, ostro komentując jej kompetencje.
Konflikt na linii Doda - TVN ciągnie się od lat. Nie było tajemnicą, że szefowie stacji zabronili zapraszać wokalistkę do programów emitowanych na antenie stacji, nie angażowali jej także w żadne wydarzenia komercyjne. Wszystko miało być spowodowane konfliktem między nią a Agnieszką Woźniak-Starak.
Nasz reporter postanowił zapytać Dodę wprost o kulisy bojkotu wokalistki przez stację i jej stosunek do nadawcy, po tym jak w programie "Na językach" wprost uderzono w rodzinę gwiazdy. Jak się okazuje Doda nie wspomina tego czasu zbyt dobrze, gdyż stres wpłynął bardzo negatywnie na bliskich, a zwłaszcza na mamę gwiazdy:
"Moi rodzice zostali przeproszenie na stacji TVN." - powiedziała Doda, po czym wyznała: "Ostatnio nawet byliśmy z moją mamą zaproszeni na jakiś tam program charytatywny do "Milionerów". Odmówiłam, właśnie ze względu na to, że jest to dla mnie, no i mojej mamy, delikatny dyskomfort ze względu na to, że po tym programie "Na językach", moja mama to bardzo cierpiała. Odbiło się to psychosomatycznymi chorobami, łącznie z nowotworem i był to tragiczny dla nas czas - operacja naświetlania, radioterapię. No ten długotrwały stres. No to był dla nas o coś okropnego.
Więc bardzo podziękowałam, ale też chciałabym, żeby ludzie zrozumieli (...), że ja nie będę stawiać moich rodziców w takiej sytuacji i uśmiechnięta do programu rozrywkowego po tym, jak prawie moja matka umarła."
Zawirowania zdrowotne rodziców Dody, spędzają gwieździe sen z powiek. Końcem marca wokalistka informowała o tym, że jej tata przeszedł udar i był w ciężkim stanie, a ona sama nie radziła sobie z tą sytuacją zbyt dobrze.
"Mój ojciec przeszedł udar, był w fatalnym stanie. Spędził ponad 10 dni w w szpitalu, więc ja też byłam w takim wielkim spięciu. Świetnie sobie daje radę w sytuacjach kryzysowych, natomiast jak już wyszedł z tego szpitala i sytuacja została opanowana, wtedy wszystko mi siadło i psychicznie mnie to tak rozrywało, że myślałam, że nie dam rady. Bardzo pomógł mi wyjazd, mi bardzo dużo dają wyjazdy. Kiedy zmieniam perspektywę klimat nagle nie myślę. Zmiana czasu jedzenia (...) dużo mi to dało, bo już miałam bardzo złe myśli." Na pytanie o stan Taty obecnie, gwiazda odpowiedziała krótko: "Jest stabilny".
Wypowiedziała się także dość ostro na temat Małgorzaty Rozenek-Majdan. Gdy reporter Pomponika zapytał o potencjalny wywiad, który Małgonia miałaby potencjalnie przeprowadzić z wokalistką, Doda bez ogródek podsumowała:
"Ale czy ona ma jakieś, jakiekolwiek merytoryczne doświadczenie muzyczne? Czy ona by wiedziała, poza plotkami i głupotami, o czym ze mną rozmawiać? Bo Jestem zaproszona do "Pytania...", Przepraszam do "Dzień dobry TVN" w związku z moją płytą i z moim teledyskiem." Nie omieszkała także przy okazji wbić szpili obecnej żonie swojego byłego męża, zapytana czy zdradziłaby podczas wywiadu szczegóły ze swojego życia prywtanego odpowiedziała bez namysłu: "Myślę, że większość nie chciałaby znać dla swojego dobra.".
Czy występ Dody w programie śniadaniowej stacji, która do tej pory otwarcie bojkotowała jej osobę będzie początkiem ocieplania relacji? Sama Doda chyba nie do końca jest tego pewna, choć jak powiedziała reporterowi Pomponika, Damianowi Glince: "(...) cieszę się, że nasze kontakty na płaszczyźnie muzycznej i zawodowej będą się odbudowywały. I będą. Na tyle zdrowe i nietoksyczne, że pozwolą mi się rozwijać jako artystce i moim fanom, po prostu odbiorcom i też fanom TVN po prostu mnie oglądać.".
Dziś w nocy, tuż po gali Fryderyków miała miejsce premiera nowego teledysku Dody "Zatańczę z aniołami". To kolejny singiel z platynowej płyty wokalistki "Aquarii". Zawirowania zdrowotne bliskich pozostawiły bowiem ślad także na psychice wokalistki. Utwór opowiada o chorobie i drodze do zwycięstwa nad nią.
Jak przyznaje Doda ta choroba to depresja. "Otaczają mnie ludzie, którzy wciąż czegoś oczekują, wymagają i żądają. Ludzie, którzy oceniają drugiego człowieka powierzchownie, dokładnie tak jak ze zdjęcia, nie zaglądając w jego serce. Stąd metafora budki zdjęciowej do której wrzuca się monetę i liczy jedynie na efekt, który ma uszczęśliwić jedynie ich samych. Często moim kosztem. Zgadzając się na to, w umyśle rozgrywa się prawdziwe piekło. Jedynym sposobem by wyjść z tej matni jest odnalezienie osoby która Cię uratuje, która to zatrzyma, która nie będzie chciała od Ciebie nic poza twoim spokojem, a tą osobą jesteś ty sam, jedyna osoba która może wskazać drogę do pomocy i odnalezienia własnego szczęścia. Choć to trudne, wyciągnij do siebie rękę..." - mówi wprost wokalistka.
Mamy dla was zdjęcia z planu:
Czytaj także:
Doda ogłosiła zakończenie kariery. Znamy szczegóły!
Doda zostanie wyróżniona wyjątkową nagrodą? 20 lat na to czekała!
Doda zabrała głos w sprawie wymysłów Wojewódzkiego. Padł wymowny komentarz