Doda otwiera się na temat relacji z Józefowiczem. Nikt nie przypuszczał, że było aż tak ciężko
Z okazji przypadających 15 lutego urodzin, Doda wróciła wspomnieniami do początków swojej kariery. Pierwsze kroki na scenie stawiała w warszawskim Teatrze Buffo, którym żelazną ręką rządził, i tak jest zresztą do tej pory, Janusz Józefowicz. Jak ujawniła, jej relacje z mentorem przesycone były strachem. „Ja się go tak strasznie bałam” – wyznała z perspektywy czasu.
Doda 15 lutego skończyła 40 lat. Za jej oficjalny debiut w show biznesie uchodzi wyemitowany w marcu 2002 w Polsacie pierwszy odcinek reality show „Bar”. Pół roku później ukazał się debiutancki album zespołu Virgin, z Dodą jako wokalistką.
Jednak piosenkarce, która początek swojej kariery liczy od chwili, gdy po raz pierwszy przekroczyła progi Teatru Buffo, wychodzi o cztery lata więcej. Jej mentorem był wówczas Janusz Józefowicz, który słynął z surowych metod i szorstkiego traktowania kandydatów na gwiazdy.
Jak ujawniła ostatnio Doda na antenie RMF FM, wracając wspomnieniami do tamtych czasów, jej relacjom z Józefowiczem towarzyszył ciągły strach.
Miała jednak świadomość, że musi go przełamać, jeśli chce cokolwiek osiągnąć w show biznesie. Jak ujawniła, w okresie, gdy wykuwała się jej sceniczna osobowość, nieoceniona okazała się pomoc mamy, Wandy Rabczewskiej. Jak wspominała na antenie radia:
„Dużo osób mnie pyta, czy zawsze byłam taka odważna, pyskata, z takim tupetem? I chyba nie do końca, bo jak zaczynałam pracę w teatrze jako trzynastolatka, to moi koledzy i koleżanki z teatru raczej pamiętają mnie jako osobę bardzo zdystansowaną, wyciszoną, bardziej w roli obserwatora. Nie wiem, czy to była kwestia tego, że po prostu byłam nastolatką. Pracowałam z ludźmi 10, 20 lat starszymi. Miałam dyrektora teatru, który był bardzo srogi, więc też byłam zestresowana. Duża odpowiedzialność na mnie ciążyła, bo byłam najmłodszą aktorką, ale chyba tej pewności siebie i odwagi nabierałam z wiekiem”.
Doda nigdy nie ukrywała, że rodzice zawsze ją wspierali, chociaż nie stosowali aż tak bezstresowych metod wychowawczych, jak wszyscy podejrzewali.
Gdy zwierzyła się mamie ze swoich marzeń o solowym występie w Teatrze Buffo i obaw, jak na jej prośbę zareaguje mentor, Wanda Rabczewska postawiła sprawę jasno. Poproszona przez córkę o interwencję u Józefowicza, wyjaśniła, że czas nauczyć się walczyć o swoje. Jak wspomina Doda:
„Chciałam zawalczyć o tę solówkę i błagałam moją matkę. A ona do mnie mówi: "Słucham? Chyba żartujesz. Nie interesuje mnie, że masz trzynaście lat. Zadzwonisz do niego sama i będziesz z nim rozmawiała jak dorosła z dorosłym”. Jechałyśmy wtedy samochodem z ojcem właśnie z Warszawy do Ciechanowa i mama powiedziała: "Stresujesz się przy nas, rozmawiać? Ok, ojciec zatrzyma samochód, wyjdziesz sobie na spacer i porozmawiasz sama. Nie zrobię tego za ciebie, ponieważ życie na tym polega, że będziesz musiała czasami, jak ktoś ci zamknie drzwi, wejść oknem. Nikt za ciebie nic nie załatwi. Wszystko, co będziesz osiągać w życiu, najlepiej załatwisz sobie sama".
Jak wspomina artystka, rada mamy zmieniła wszystko. I chociaż rozmowa z Józefowiczem kosztowała ją wiele nerwów, wiele się wtedy nauczyła:
„Myślałam, że umrę ze strachu. Jak wybierałam numer telefonu do Janusza Józefowicza, to mi się spociła cała ręka, bo wszyscy wiedzieli, jaki on jest srogi. Ja się tak go strasznie bałam. Zrozumiałam, że nie mogę się bać, pokonywać najgorszych, najbardziej stresujących sytuacji”.
Zobacz też:
Tak Doda świętowała swoje 40. urodziny. Zwróciła się do fanów ze specjalnym apelem
10 mało znanych ciekawostek z życia Dody. Tego mogliście nie wiedzieć
Maja Sablewska przerywa milczenie w sprawie Dody. "Potrafi przeprosić"