Doda straciła pracownika
Jeden z tygodników donosi, że odpowiedzialny za kontakt z mediami PR-owiec Dody (33 l.) zrezygnował z pracy. Powód zaskakuje.
"Praca z Dodą nie należy ani do najłatwiejszych, ani do najprzyjemniejszych" - czytamy w magazynie "Gwiazdy".
Przekonać się miał o tym jej współpracownik, który odpowiedzialny był za nowe kontrakty i dobry wizerunek skandalistki w mediach.
Informator tygodnika twierdzi, że mężczyzna zrezygnował, "mając dość pracy na najwyższych obrotach i wiecznie niezadowolonej Dody".
"Ona nie musiała go zwalniać, bo sam postanowił wycofać się z show-biznesu" - opowiada źródło gazety.
"Dody nie interesują problemy, tylko gotowe rozwiązania. Ona nienawidzi ślamazarności i pustych obietnic. A kiedy coś zleca, to efektu oczekuje natychmiast. Gdy coś idzie nie po jej myśli, od razu się złości. A wtedy najlepiej natychmiast schodzić jej z drogi".
Mężczyznę drażnić miały w szczególności telefony od Rabczewskiej w środku nocy. Jej zdaniem bowiem show-biznes nigdy nie zasypia, a osoby, które z nią pracują, mają być dyspozycyjne przez całą dobę.
"Telefony w środku nocy są czymś normalnym i biada tym, którzy ich nie odbiorą" - dodaje informator magazynu "Gwiazdy".
Cóż, bycie PR-owcem Rabczewskiej to nie lada wyzwanie. Na razie żadna ze stron nie skomentowała rewelacji tabloidu.
***
Zobacz więcej: