Reklama
Reklama

Doda usunie implanty?

Wieść o szkodliwych implantach piersi, wszczepionych tysiącom kobiet, wstrząsnęła światem. Czy polskie gwiazdy także noszą w stanikach... tykające bomby zegarowe?

Kiedy okazało się, że implanty piersi francuskiej firmy Poly Implant Prothese (PIP) są wypełnione silikonem przemysłowym, a nie medycznym, pękają i mogą powodować nowotwór piersi, tysiące Europejek wpadło w panikę.

Jak udało nam się dowiedzieć, ten problem dotyczy także Polek. "W Polsce zostało wszczepionych 366 sztuk implantów firmy PIP" - mówi "Na żywo" dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL).

Ta liczba jednak jest pewnie o wiele większa, gdyż nie wszystkie protezy wykorzystywane w polskich klinikach były zakupione w naszym kraju, a tym samym zostały zarejestrowane przez URPL.

Reklama

Chirurdzy plastyczni mogą kupować implanty bez specjalnych zezwoleń także za granicą, a następnie wszczepiać je swoim pacjentkom. Na polskie celebrytki padł teraz blady strach.

"Moja znajoma, znana piosenkarka, natychmiast zadzwoniła do swojego lekarza" - wyznaje nam osoba z otoczenia pewnej słynnej polskiej gwiazdy. "Jest zaniepokojona..."

Czy nasze celebrytki rzeczywiście mają powody do obaw? Jako pierwszą chcieliśmy zapytać o to właścicielkę najsłynniejszych piersi w Polsce, Dodę (27), która kilka lat temu zafundowała sobie imponujące implanty.

"Doda zawsze kupuje produkty dobrej jakości, a z jej zdrowiem jest wszystko OK" - stwierdził menedżer Dody Maciej Mora. Prezenterka "Pytania na śniadanie", Agnieszka Szulim (33 l.), nie chciała komentować skandalu. "Nie lubię rozmawiać o swoim biuście" - oświadczyła dziennikarka, która jako jedna z niewielu polskich gwiazd miała odwagę przyznać się do operacji powiększania piersi.

Szef firmy PIP na liście Interpolu

 "Ja miałam implanty tak dawno, że już nawet o nich zapomniałam" - powiedziała nam Marta Wiśniewska, czyli Mandaryna (33 l.). Zapytana, czy słyszała o "silikonowej aferze", zaprzeczyła. "Słyszałam tylko o zastrzykach z cementu w pośladki" - śmieje się.

Aferą nie przejmuje się także Anja Orthodox, która zabieg powiększania biustu przeszła kilkanaście lat temu. "Mnie to nie dotyczy" - zapewnia. Zdaniem czołowego chirurga plastycznego polskich gwiazd, dr Marka Szczyta, panika spowodowana wadliwymi implantami PIP jest usprawiedliwiona.

"Protezy PIP są złej jakości. Gdyby to dotyczyło mojej żony, to natychmiast zdecydowałbym o ich usunięciu" - mówi w rozmowie z "Na żywo" dr Szczyt. Choć w jego klinice nigdy nie używano produktów firmy PIP, zdarzało mu się wyjmować nieoznakowane implanty, wszczepione przez innego specjalistę.

Protezy PIP wykorzystywano w jednej ze znanych warszawskich klinik, w której regularnie widuje się polskie gwiazdy - ustaliło "Na żywo". Niestety, jej szef odmówił komentarza...

"Lekarz musi poinformować swoje pacjentki, które mają implanty PIP, że powinny poddawać się badaniom kontrolnym i USG piersi raz na pół roku" - mówi nam dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik URPL. W razie pęknięcia protezy, należy ją wyjąć, ale to oznacza kolejną, kosztowną operację, a nie każdą ofiarę firmy PIP na nią stać, szczególnie w Polsce.

"Odpowiedzialność finansową, zgodnie z prawem, powinien ponieść producent" - dodaje dr Łuszczyna. Ale gdzie go szukać, skoro za szefem firmy PIP, Jean-Claudem Masem, eskrzeźnikiem z zawodu, Interpol rozesłał listy gończe?




Patrycja Lupa

1/2012

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Doda | biust
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy