Doda wywołała wielki skandal na gali gwiazd. Gdy to nagle ogłosiła, Kurdej-Szatan osłupiała
We wtorkowy wieczór odbył się celebrycki spęd, który organizował jeden z portali plotkarskich. Podczas imprezy przyznano kilka nagród, które odebrały m.in. Julia Wieniawa, Natalia Kukulska czy Sara James. Prowadzenie powierzono Barbarze Kurdej-Szatan, która chyba nie wiedziała na co się pisze. W pewnym momencie została nawet wybuczana, ale najgorsze nadeszło, gdy doszło do przyznania nagrody Dodzie. Rabczewska dała wszystkim popalić...
Jeden z portali plotkarskich zorganizował w miniony wtorek imprezę, na której postanowiono przyznać kilka nagród w osobliwych dość kategoriach.
Na imprezie triumfowały m.in. Natalia Kukulska, Julia Wieniawa, Sara James czy... Teresa Lipowska, który była nawet wzruszona, że "ktoś jeszcze o niej pamięta".
Galę prowadziła m.in. Barbara Kurdej-Szatan, która w trakcie trwania imprezy zdążyła zaliczyć wpadkę. Gdy bowiem zaprosiła na scenę Julię Kamińską, by ta wręczyła nagrodę, zrobiło się dość niezręcznie.
Wszystko przez nieszczęśliwy dobór słów, w którym poniekąd zasugerowała, że serialowa "Brzydula" nie jest już zbyt młoda. Publiczność zareagowała buczeniem...
"Julia powiedz, też byłaś młoda, kiedy zaczynałaś swoją karierę..." - stwierdziła Kurdej-Szatan.
Kamińska odpowiedziała od razu, odgryzając się "koleżance":
"Byłam... to było dawno temu, słuchajcie. Wtedy nie było Instagrama, także to było dawno" - zażartowała Julia.
To był jednak tylko przedsmak tego, co miało nadejść nieco później. Podczas przyznania nagrody Dodzie zrobiło się mocno nieprzyjemnie.
Prowadzący nie mogli się nachwalić laureatki, a Kurdej-Szatan wyjaśniła, że Doda nie mogła dotrzeć, bo "utknęła gdzie w drodze ze Szwajcarii". Na scenę zaproszono jej menedżera, który odczytał list od gwiazdy.
Od razu okazało się, że powodem nieobecności wcale nie były problemy z dojazdem. Rabczewska postanowiła dać popalić organizującej imprezę Plejadzie.
Chwilę wcześniej Kurdej-Szatan próbowała zapanować nad niespodziewaną sytuacją, prosząc wysłannika Dody, czy "może chwile poczekać", ten jednak zignorował prośby spanikowanej aktorki.
W liście Rabczewska nie kryła oburzenia:
"Szanowni państwo, w imieniu Dody chciałem przekazać państwu kilka słów. Droga Plejado, mamy tyle wspólnych wspomnień, dekady współpracy i przyznawanych mi nagród na tej pięknej gali i tym razem chciałoby się ją odebrać z honorami, ale postanowiłam się poświęcić i nie stawać na drodze cenniejszej przyjaźni. Nie chciałabym wprowadzić niekomfortowego braku konsekwencji pomiędzy tak profitowe i jednostronne artykuły z ostatniego miesiąca. (...) Wyjątkowym nietaktem byłoby zatem tu być. Z radością czytała to także moja mama, którą, tak à propos, prosiliście, aby tę nagrodę mi wręczyła" - napisała Doda.
Potem dodała, że tę nagrodę dziękuje swoim pracownikom, którzy muszą poświęcać czas na "prostowaniu tych tytułów i nieskutecznym przedstawianiem drugiej strony medalu, tej mniej intratnej".
Na koniec dołożyła do pieca, co wywołało niezręczną ciszę, a Kurdej-Szatan sprawiała wrażenie mocno zszokowanej i zniesmaczonej całą sytuacją, w którą się wplątała, przyjmując tę chałturę.
"Niemniej dziękuję z pięknych szwajcarskich gór z przekonaniem, że szacunek to nie nagrody. Nagrodą jest szacunek. Doda" - brzmiała treść odczytanego listu.
Zobacz też:
Ida Nowakowska chce realizować się zawodowo za granicą
Zakopane rezygnuje z "Sylwestra Marzeń". Tak skomentowała to Rodowicz
Nowe doniesienia o festiwalu w Opolu. Organizatorzy przestali to ukrywać