Dom Uniatowskiego o mały włos nie spłonął doszczętnie. Gwiazdor ujawnił, kto uratował go przed bezdomnością
Tuż przed tym, jak Sławek Uniatowski wszedł na scenę sopockiego Top of the Top Festival, do muzyka dotarła dramatyczna informacja o pożarze jego domu. Nikt nie miałby mu za złe, gdyby zrezygnował tego dnia z występu, ale zachował profesjonalizm i wykonał swoją pracę. Dziś ujawnia szczegóły całego zdarzenia i otwarcie prosi o pomoc. Zabrał głos w sprawie zbiórki.
Ostatnie dni zdecydowanie nie należą do łatwych dla Sławomira Uniatowskiego (sprawdź!). Popularny wokalista przebywał akurat w Sopocie na Top of the Top Festival, gdy dotarły do niego niepokojące wieści o poważnych problemach w domu. Jak z czasem ujawnił w mediach, podczas chwilowej nieobecności właściciela dom zajął się ogniem. Tylko czujności sąsiadów i szybkiej interwencji strażaków Sławek Uniatowski może dziękować, że miał do czego wrócić.
Od tego zdarzenia minęło już trochę czasu i Uniatowski powoli zabiera się za ogarnianie pozostawionego przez pożar bałaganu. Niestety, jak sam przyznał, całość kosztów naprawy będzie musiał wziąć na swoje barki. Wszystko przez brak odpowiedniego ubezpieczenia: "Miałem ten dom ubezpieczyć w tym tygodniu, ale nie zdążyłem, więc będę musiał ten burdel sam ponaprawiać" - gorzko podsumował na swoim profilu Sławek Uniatowski.
Wielu wielbicieli muzyki Uniatowskiego poczuła się wzruszonych jego sytuacją i zaczęło deklarować w komentarzach chęć finansowego wsparcia 39-latka. Piosenkarz odniósł się do podobnych pomysłów na swoim Instastories i choć nie ukrywa wdzięczności, to raczej nie planuje zbierać środków bezpośrednio od fanów. Liczy na ich pomoc w inny sposób:
"Pytacie, jak możecie pomóc... Zbiórki są bardzo miłe, jednak są osoby bardziej potrzebujące. Okażecie mi największą pomoc przychodząc na koncerty. Kiedy jestem na scenie, to znajduje się w mojej strefie komfortu. Poza nią nie mogę wyrażać się tak, jak bym do końca chciał. Muzyka łagodzi obyczaje" - dosyć enigmatycznie podsumował Uniatowski.
Przed Sławkiem Uniatowskim teraz dużo pracy z doprowadzeniem domu pod Grodziskiem Mazowieckim do poprzedniego stanu. Artysta nie ukrywa zresztą w rozmowie z "Faktem", że gdyby nie pomoc sąsiadów byłby w znacznie większych tarapatach. To od nich pierwotnie dowiedział się o pożarze i to oni powiadomili na czas odpowiednie służby:
"Sąsiad jako pierwszy zauważył pożar i od razu zadzwonił po pomoc. Strażacy powiedzieli, że gdyby przyjechali siedem minut później, spłonęłyby dwa domy. Przyjechały cztery wozy strażackie. Strażacy z wiertarkami weszli na dach i zaczęli szybko go odkręcać, żeby ugasić ogień pod spodem" - powiedział piosenkarz.
Dodał też, że na szczęście dom w środku jest cały. Spłonęła za to "część elewacji przy sypialni oraz od strony garażu", co wiąże się koniecznością wymiany dachu w garażu. Ogień nie wdarł się do wnętrza budynku, ale są zgliszcza i pogorzelisko. W domu wciąż utrzymuje się też nieprzyjemny zapach i trzeba przywrócić elektronikę. Ile będą kosztować naprawy? Tego Uniatowski nie podał:
"Nie oszacowałem strat, ale nigdy specjalnie nie liczyłem pieniędzy. Dla mnie najważniejsze było to, że ocalał mój sprzęt muzyczny. Rzeczy materialne kompletnie mnie nie interesują. Żyję chwilą, nie wydaję bez sensu pieniędzy" - wyrzekł z prostotą.
Co ciekawe, służby mają już hipotezę na temat pierwotnego źródła pożaru. Najprawdopodobniej jako pierwsze zapaliły się przydomowe tuje: "Było bardzo sucho, a to mogło być nawet najmniejsze szkiełko, może promienie słońca się akurat skupiły, odbijając od okna, podobno strażacy tak mówili. Tuje płonęły jak pochodnie, a wiatr wiał akurat w stronę domu... dobrze, że szybko zostało to opanowane" - podsumował całą sprawę Sławek Uniatowski.
Zobacz też:
Uniatowski gęsto się tłumaczy. Internauci nie mieli dla niego litości
Uniatowski zabrał syna na wakacje. Towarzyszyły im dziwaczne plotki
Syn Młynarskiego z wzruszającym apelem na Top of the Top Festival w Sopocie. Poszło o jego ojca