Domańska powiedziała prawdę o swojej chorobie. Myślała, że musi cierpieć
Aleksandra Domańska (34 l.) w najnowszym wywiadzie wyznała, że przez sześć długich tygodni leżała obolała w łóżku - z błędną diagnozą. Zwlekała z ponowną wizytą w szpitalu, sądząc, że musi cierpieć. Dlaczego nie sięgnęła po pomoc? Kto przekonał ją do powrotu do lekarza? Jaka była ostateczna diagnoza? Oto odpowiedzi i kryjąca się za nimi poruszająca historia.
Znana aktorka Aleksandra Domańska w rozmowie z Magdą Mołek w programie "W Twoim Stylu" wyznała straszną prawdę na temat swoich problemów zdrowotnych. Już kilka tygodni temu zrobiło się o nich głośno, gdy Aleksandra poinformowała fanów, że święta spędzi w szpitalu. Co jakiś czas dzieliła się szczątkowymi wiadomościami, ale nigdy nie wyjaśniła, co dokładnie ją spotkało.
Aleksandra udostępniła m.in. informacje o nietrafionej diagnozie na SOR-ach (odwiedziła ich kilka). Najpierw lekarze myśleli, że problemem kobiety jest rwa kulszowa. Okazało się, że diagnoza jest błędna, a Domańska straciła czas.
Co ostatecznie było powodem zamieszania? Choć Aleksandra unikała tematu, na kanale Magdy Mołek "W moim stylu" wróciła pamięcią do zmagań z problemami zdrowotnymi. Już na samym początku została zapytana o ostatnie, ciężkie chwile.
Jak sama powiedziała: "musiała to sobie przetrawić" i choć nie planowała robić z choroby wielkiej tajemnicy, czas potrzebny na akceptację stanu rzeczy był tak długi, że ludzie już powoli zaczęli akceptować, że nie dowiedzą się prawdy.
"To się nazywa tak ładnie, profesjonalnie, spondylodiscitis i jest to nic innego, jak bakteryjne zakażenie kręgów i przestrzeni międzykręgowej. To się skupiło w odcinku lędźwiowym, czyli tam, gdzie kręgosłup bierze największą siłę na siebie [...]. Ten mój core nie wytrzymał i się to wszystko zaczęło psuć" - wyznała nareszcie Aleksandra.
Domańska wyjaśniła, że chorobie winne są infekcje. Długo jednak czekała na diagnozę. Trzy razy powracała na SOR.
"[...] Myślałam, że jestem po prostu słaba i nie zasługuję na to, żeby trzeci raz iść na SOR i się przekonać, że pani jest mało odporna na ból. Więc tak leżałam z tą diagnozą, myśląc po prostu, że muszę cierpieć" - kontynuowała.
Wyznała też, że ból był straszny. Miała jaskrawe plamy przed oczami i niemal mdlała. Choroba zajęła długie tygodnie, podczas których kobieta zajrzała "w głąb siebie". To była dla Domańskiej swego rodzaju terapia, nieco przyśpieszona - ale skuteczna.
Ostatecznie sama nie sięgnęła po pomoc. Musiała ją wesprzeć bliska osoba, a dokładnie przyjaciółka. Kobieta nakłoniła ją, by schowała dumę do kieszeni i poprosiła o pomoc specjalistów.
"Ja bym tu leżała po prostu, aż bym dostała jakiejś sepsy pewnie. Jestem zdruzgotana, tym, jak siebie samą potraktowałam" - dodała aktorka.
Aleksandra Domańska w wywiadzie poruszyła też inne, bardzo ważne kwestie. Zwróciła m.in. uwagę na to, że ciągnie ją do "autentycznego bycia", że zamiast rozmów o pogodzie, wolałaby szczerych wypowiedzi o problemach. Podkreśliła, że sama wpadła w tę pułapkę, odcinając się od pomocy bliskich i rodziny, gdy choroba dała jej w kość.
Czytaj też:
Aleksandra Domańska wyznała gorzką prawdę o swoim życiu. "To nic, że za mną płonie mój dom"
Aleksandra Domańska na wiele tygodni zniknęła z internetu. Teraz wyznaje prawdę!