Dominik Durczok wciąż rozmawia z bratem. „Nie wiem, z czego to wynika”
Dominik Durczok (50 l.), brat Kamila Durczoka często odwiedza jego grób. Jak wyznał w rozmowie z „Super Expressem”, nabrał zwyczaju wpadania tam po pracy na krótką pogawędkę ze zmarłym.
Dominik Durczok, brat Kamila Durczoka był osobą, która towarzyszyła dziennikarzowi w ostatnich tygodniach życia.
Kamil Durczok nie uchodził za człowieka, którego łatwo było lubić. Cieniem na jego życiu położyły się skandale, takie jak oskarżenia o mobbing i molestowanie w redakcji telewizyjnych „Faktów”, prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu oraz malwersacje finansowe.
Jego kariera załamała się w 2016 roku, gdy, w wyniku wewnętrznego śledztwa przeprowadzonego przez wewnętrzną komisję TVN-u, stracił stanowisko redaktora naczelnego i prowadzącego „Faktów”. Klęskę dziennikarza przypieczętowała seria kompromitujących artykułów tygodnika „Wprost” ujawniająca, czym zajmował się w wolnym czasie.
Od tamtej pory nie wiodło mu się najlepiej. Prowadzony przez niego program „Durczokracja” został zdjęty z anteny z powodu zbyt niskiej oglądalności. Portal Silesion, którego był redaktorem naczelnym, zniknął z sieci pod koniec kwietnia 2019 roku po informacjach o problemach z regulowaniem zobowiązań finansowych.
W lipcu 2019 roku dziennikarz został zatrzymany na autostradzie A1, po szarży samochodem na pachołki odgradzające pary ruchu. Alkomat wykazał 2,6 promila alkoholu w organizmie. W grudniu 2019 roku dziennikarz znów został zatrzymany, tym razem za fałszerstwo. Zarzucano mu podrobienie podpisu byłej żony na wekslach wystawionych w 2009 roku na kwoty ponad 2 miliony franków szwajcarskich i 300 tys. złotych.
Pod koniec życia Durczok mógł liczyć już tylko na najbliższych. Wraz z ukochanym psem Dimą wprowadził się do domu mamy, gdzie regularnie odwiedzał go młodszy brat Dominik. To właśnie oni towarzyszyli dziennikarzowi w ostatnich chwilach życia. Jak wspominał Dominik Durczok w rozmowie z „Faktem”:
"Chyba byłem jego podporą. To do mnie dzwonił o 2. w nocy, o 5. rano. Błagał, żebym przyjechał, mówił, że się boi, że sobie nie daje rady. Chciał, żebym po prostu z nim był. I tak to wyglądało, byłem na każde jego zawołanie, zresztą nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Choroba, z która się zmagał, wyniszczyła go. Mieliśmy świadomość, że jego organizm jest na tyle słaby, że to może się źle skończyć. Nie mieliśmy tylko świadomości, że to będzie tak szybko”.
Jak wspominał Dominik Durczok, gdy po alarmującym telefonie mamy, przyjechał do jej domu, zastał brata w kałuży krwi:
"Gdy 15 listopada wiozłem go do szpitala, myślałem, że lekarze zapanują nad kolejnym krwotokiem z przewodu pokarmowego i że go znów postawią na nogi. Zdążyliśmy sobie tylko powiedzieć: „Trzymaj się'"”.
Kamil Durczok zmarł następnego dnia, 16 listopada 2021 roku na Oddziale Intensywnej Terapii katowickiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, w wieku zaledwie 53 lat. Jako powód zgonu podano zatrzymanie krążenia wywołane zaostrzeniem choroby przewlekłej.
Został pochowany na cmentarzu w rodzinnych Katowicach. Miejsce jego pochówki wyróżnia się na tle innych czystością i zadbaniem. Jak wyznał Dominik Durczok w rozmowie z „Super Expressem” często odwiedza grób brata, by pogawędzić o bieżących sprawach:
"Grób Kamila odwiedzam często. Kiedy przejeżdżam, wstępuję tam na dwie, trzy minuty pogadać i jadę do domu. Nie wiem, z czego to wynika. Nie potrafię tego wytłumaczyć".
Zobacz też:
Marianna Dufek wzruszająco wspomina Kamila Durczoka. Czas zaleczył rany?
Kamil Durczok: Sensacja w rocznicę śmierci. Odnaleźli jego księdza. Nie mógł dłużej milczeć ws. "tajemnicy jego życia"
Kamil Durczok spoczął na cmentarzu w Katowicach