Reklama
Reklama

Dominika Figurska i Michał Chorosiński myślą o szóstym dziecku! "Żyjemy na bombie"

Maluchy dały nam mocno popalić, ale definitywnie nie zamknęliśmy jeszcze tematu - mówi aktor Michał Chorosińsi (42 l.), pytany, czy z żoną Dominiką Figurską (38 l.) dają sobie jeszcze szansę na powiększenie rodziny.

Wychowujecie z Dominiką piątkę dzieci. Jak wygląda wasza logistyka?

Michał Chorosiński: - Żyjemy na bombie i wariackich papierach. Na szczęście najstarsza trójka jest już na tyle duża, że sami jeżdżą do szkoły i od czasu do czasu możemy liczyć także na ich pomoc. Nastka ma czternaście lat, Matylda dwanaście, Józio dziesięć, a maluchy pięć i trzy lata.

Możecie liczyć na wsparcie dziadków?

- Instytucja dziadków zmieniła się na przestrzeni lat. Nasze wyobrażenie o tym, jak to dziadek siedzi w bujanym fotelu i opowiada bajki, a babcia krząta się po kuchni i piecze pyszne ciasta, nijak się mają do rzeczywistości. Pomagają nam i tak bardzo dużo na miarę swoich możliwości, również czasowych, bo nadal są aktywni zawodowo. Jakoś sobie musimy radzić.

Reklama

Oboje pochodzicie z wielodzietnych rodzin?

- Nie. Tylko Dominika. Ja mam jedną siostrę.

Czego nauczyło pana ojcostwo?

- Wielu rzeczy: pokory, dystansu do swojej pracy i otaczającej rzeczywistości. Przy tylu obowiązkach i radościach wynikających z posiadania licznej rodziny, nie mam czasu zamartwiać się rzeczami, na które nie mam wpływu. Nawet jeśli przychodzą jakieś trudne momenty w życiu zawodowym, a takie się zdarzają, okazuje się, że w szerszej perspektywie nie mają żadnego znaczenia. Rodzina jest dla mnie najważniejsza.

Dajecie sobie szansę na powiększenie rodziny?

- Z perspektywy czasu uważam, że najlepszy wiek na założenie rodziny jest między 25 a 35 rokiem życia. Przy pierwszej trójce znacznie łatwiej znosiłem zarwane noce, płacze czy kolki. Maluchy dały nam mocno popalić, ale definitywnie nie zamknęliśmy jeszcze tematu.

Czy w pana rodzinnym domu wiara była czymś istotnym?

Wychowywałam się, pewnie jak większość moich rówieśników, w domu, w którym posyłało się dzieci do chrztu, a potem do komunii świętej. Potem przez wiele lat deklarowałem, że jestem osobą niewierzącą. Dopiero będąc na studiach, poprzez rozmowy z różnymi mądrymi ludźmi, krok po kroku zacząłem docierać do źródeł tych wartości.

A ma pan poczucie, że wiara pomaga w codziennym życiu?

- Zdecydowanie tak. Jeśli pomyślimy o Bogu jak o idealnym ojcu, to dobrze jest z nim być w dobrej relacji. Jeżeli podejdzie się do wiary z bezgranicznym zaufaniem, to nie wiadomo skąd, ale pojawiają się bardzo dobre rzeczy.

Cały wywiad z Michałem Chorosińskim w najnowszym numerze tygodnika "Życie na Gorąco"!

Rozmawiała: Ola Siudowska

***

Zobacz więcej materiałów:


Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy