Dominika Figurska rozmawia z Terlikowską: Kobieta marnuje czas, gdy nie jest w ciąży!
Dominika Figurska (37 l.) wbija szpile feministkom i osobom, które nie decydują się na dużą liczbę dzieci...
Aktorka, która ostatnio zagrała w "Smoleńsku", udzieliła ostatnio "ekskluzywnego wywiadu" Małgorzacie Terlikowskej.
Nietrudno się domyślić, że panie bardzo dobrze się dogadywały podczas tej rozmowy.
Wywiad w dużej mierze dotyczył spraw światopoglądowych. Figurska potępiła zwolenników aborcji, feministki oraz rodziny, które posiadają mało dzieci!
"To nie fakt posiadania dzieci, nie fakt ich wychowywania, czy rezygnowania dla nich z kariery jest marnowaniem czasu. Mam głębokie przekonanie, że kobieta marnuje czas, kiedy mogłaby być w ciąży, a nie jest. Tak, ja teraz marnuję czas. Nasz najmłodszy synek ma dwa lata, w tym czasie moje koleżanki zdążyły urodzić kolejne dzieci. Spotkałam się z jedną z nich, tak popatrzyłam na tego jej maluszka i sobie pomyślałam: 'O, ona czasu nie marnuje'" - mówi w wywiadzie dla portalu telewizjarepublika.pl.
Sama Figurska też dość długo twierdziła, że uwielbia być w ciąży i rodzić dzieci. Ma ich już w końcu pięcioro, a jakiś czas temu zapowiadała, że zdecyduje się na kolejne, choć ostatni poród przebiegał dość ciężko!
"Czwarta i piąta ciąża dały mi w kość. Wiesz jak jest, kiedy trzeba ogarnąć dom, dzieci, a tu coś boli, coś ciągnie. Przy ostatniej już miałam tak dość, że nawet prosiłam lekarza, żeby zrobił mi cesarkę, bo ja z tego zmęczenia chyba nie dam rady dziecka urodzić. Ale dałam radę..." - oznajmia z dumą.
Na koniec panie skupiły się na gorącym ostatnio temacie, czyli temacie aborcji. Oczywiście Dominika jest gorliwą zwolenniczką ustawy, sama też zaangażowała się w zbieranie podpisów pod projektem!
"To jest naprawdę przykre. I sama się zastanawiam, z czego taka niechęć do wielodzietnych rodzin wynika. Taki stereotyp, że wielodzietność to patologia, że wiąże się z brakiem rozsądku, bo my rozsądni to dzieci mamy zaplanowane, a nie jak ci wielodzietni, którzy robią wszystko bez żadnej świadomości"
"To jest jakiś syndrom naszych czasów, że temat obrony życia rozpala ludzi do czerwoności. Zwolennicy aborcji mają jakieś bielmo na oku, nie dociera do nich żaden argument. Trudno nawet z nimi dyskutować.
Przekonałam się o tym na własnej skórze, kiedy zbierałam podpisy w centrum Warszawy pod projektem ustawy chroniącej życie. Podchodziłam do matek, do rodzin na przykład z trójką dzieci. Wydawałoby się, że właśnie oni powinni się pod tym podpisać. I wiesz co? Oni mnie gonili. Ja mówię: Przecież pani ma dzieci, a ona fuczy – ale to moja sprawa, ile ich mam. Bardzo agresywne były też starsze kobiety, podejrzewam, że wiele z nich doświadczyło aborcji" - twierdzi Dominika.