Dorota Gardias: Dlaczego jej raj zamienił się w piekło?
Dorota Gardias (36 l.) wciąż czuła niepokój. Dom, który miał być ostoją, stał się zmorą...
To, co wydarzyło się przed dwoma laty, wciąż śni jej się po nocach. Podczas nieobecności Doroty Gardias w jej domu miało miejsce włamanie.
Wszystkie pomieszczenia zostały dosłownie splądrowane, a łupem złodziei padła biżuteria pogodynki o znacznej wartości…
Po tym wszystkim Dorota, która wraz z córką Hanią (5) i partnerem wyprowadziła się z okradzionego domu, długo się zastanawiała, co powinna z nim zrobić.
"Świadomość, że ktoś obcy chodził po jej pokojach, grzebał w rzeczach, napawa ją niesmakiem. Jej dom, w którym zamierzała spędzić z najbliższymi wiele lat, został zbrukany" – opowiadała wówczas jej znajoma,
ona sama zaś ucinała temat:
"Nikt, kto tego nie przeżył, nie jest w stanie wyobrazić sobie, jaki to wstrząs…" – mówiła Dorota Gardias drżącym z emocji głosem.
I chyba nie udało jej się odzyskać spokoju, skoro właśnie wystawiła swoją piękną posiadłość na sprzedaż.
Cena wywoławcza to aż 3,5 mln zł. Czy znajdą się chętni i zachwycą się, tak jak Dorota przed laty?
Gdy wprowadzała się do nowego domu, cieszyła się przecież jak dziecko. Nieruchomość jest położona na obrzeżach stolicy, w pobliżu znajduje się las i liczne miejsca do spacerów, a pogodynka przecież wychowała się w domu z ogródkiem w Tomaszowie Lubelskim…
Ale nie tylko położenie domu zachwyciło wtedy panią Dorotę, ale także jego nowoczesność i niewielkie koszty utrzymania. Nigdy bowiem nie ukrywała, że ogląda każdą złotówkę, zanim ją wyda.
Nie brak też nowatorskich rozwiązań w kuchni, którymi chwaliła się niedawno w programie "Gwiazdy prywatnie".
Czy więc naprawdę nie będzie jej tego wszystkiego żal?
"To ostateczna decyzja" – twierdzi z powagą pogodynka.