Dorota Gardias już nie wróci do okradzionego domu?
Dorota Gardias (34 l.) niezwykle cieszyła się z kupna nowego domu. Niestety, ostatnio doszło w nim do włamania. Prezenterka stanęła przed dramatycznym wyborem.
Szok, niedowierzanie, a potem strach - to były pierwsze uczucia, jakich Dorota Gardias doświadczyła, otworzywszy kilka dni temu, po powrocie z pracy, drzwi swojego nowego domu w Wilanowie.
W jednej chwili nogi się pod nią ugięły i łzy napłynęły do oczu.
Wszędzie walały się rzeczy domowników, meble były poprzesuwane - wszystkie pomieszczenia zostały splądrowane.
Nie było wątpliwości: dom został okradziony.
Włamywacze weszli przez okno.
Ich łupem padła biżuteria kobiety.
Czytaj dalej na następnej stronie
Załamana prezenterka wezwała policję.
Technicy kryminalistyki do późnej nocy zabezpieczali ślady...
- Musieli dobrze wiedzieć, do kogo się włamują. Dotąd nie było tu podobnych przypadków. To jest bardzo spokojna okolica! - denerwuje się w rozmowie z "Rewią" jeden z sąsiadów sympatycznej prezenterki.
A przecież kilka miesięcy temu, gdy wprowadzała się do tego nowego domu, Dorota Gardias cieszyła się jak dziecko.
Nieruchomość jest położona na obrzeżach stolicy, w pobliżu jest las i masa miejsc do spacerów.
Pogodynka, wychowana w domu z ogródkiem, nie chciała już dłużej mieszkać w bloku.
Ale nie tylko położenie domu zachwyciło przyszłą właścicielkę.
Czytaj dalej na następnej stronie
Był on także niezwykle tani w utrzymaniu, ponieważ ma instalację, o której ostatnio głośno w mediach: ogrzewanie geotermalne!
- Specjalna pompa tłoczy gorącą wodę spod ziemi i ogrzewa nią pomieszczenia. Do tego na dachu zainstalowano ogromne baterie słoneczne, więc rachunki za prąd są śmiesznie niskie! - opowiadała Gardias w gronie bliskich znajomych.
Niestety, dzisiaj po tej radości nic nie zostało.
Prezenterka była zmuszona podjąć odważną decyzję.
Czytaj dalej na następnej stronie
Kobieta, która wraz z malutką córeczką Hanią i partnerem zabrała niezbędne rzeczy i opuściła willę, nie wie, czy jeszcze do niej wróci...
- Świadomość, że ktoś obcy chodził po jej pokojach, grzebał w rzeczach osobistych, po prostu napawa ją obrzydzeniem! Jej ukochany dom, w którym zamierzała spędzić z najbliższymi całe lata, a może nawet doczekać spokojnej starości, teraz został po prostu zbrukany. Chyba nie będzie się już w nim czuła bezpiecznie - opowiada znajoma pogodynki.