Dorota Kamińska: Samotność mnie wzmocniła
Dwa małżeństwa i nieudane romanse nie zniechęciły jej do poszukiwania miłości. Choć nieraz cierpiała przez ukochanych, teraz wreszcie dobrze ulokowała uczucia.
Wyprowadził się od niej, zabrał część rzeczy. A potem, gdy chciał wrócić, nie miał odwagi po nie pojechać. Na jego prośbę czekałam w samochodzie. Wrócił zdenerwowany i opowiadał, że Dorota wybiegła za nim na klatkę, krzyczała, że go kocha i zaklinała, żeby został. Długo nie dawała mu spokoju, wydzwaniała do niego - tak Katarzyna Borkowska, była żona Jacka Borkowskiego (57 l.), relacjonowała jego rozstanie z Dorotą Kamińską (61 l.). Aktorka przeżyła z ukochanym płomienny romans. A potem długo lizała po nim rany...
Mężczyźni, których Dorota obdarzała uczuciami, nieraz ją zawodzili. Tak było również w przypadku jej ukochanego starszego brata, Emiliana Kamińskiego (64 l.). Ale zanim to nastąpiło, gdy dorastała na warszawskiej Pradze, miała w nim oparcie. - Zawsze trzymaliśmy sztamę. Emilian żałował tylko, że nie jestem chłopcem, bo bardzo chciał mieć braciszka. Pewnie dlatego uczył mnie męskich zabaw. Tłukliśmy się, jak większość braci i sióstr. Emilian skaleczył mnie bagnetem, ja natomiast rozwaliłam mu dłoń grabiami - wspominała gwiazda.
Kiedy podrośli, starszy brat jako pierwszy wytyczył szlak, podejmując studia aktorskie w warszawskiej szkole teatralnej. Jednak wcale nie chciał, żeby siostra poszła w jego ślady. Ona sama w szkole średniej nie myślała o aktorstwie jako przyszłym zawodzie. Wybrała inny kierunek. - Podczas egzaminów na Politechnikę Warszawską przeżyłam tzw. piorun sycylijski, czyli nagłą iluminację. Pisałam akurat egzamin z matematyki, siedziałam w jednym z ostatnich rzędów wielkiej auli. W pewnym momencie podniosłam głowę i zobaczyłam smutnych profesorów nadzorujących smutny tłum postaci skulonych nad swoimi obliczeniami i pomyślałam, że to zdecydowanie nie jest moje miejsce - opowiadała Kamińska. Oddała niedokończoną pracę i wyszła.
Rok później dostała się na wydział aktorski PWST w Warszawie. Najbardziej sprzeciwiał się jej decyzji brat. Rodzice też nie kryli niezadowolenia. Ale ona postawiła na swoim. Tak samo jak w przypadku ślubu, który wzięła w trakcie studiów. - Byłam niedoświadczona, nie znałam życia ani mojego męża - mówiła po latach. To małżeństwo szybko okazało się pomyłką, więc się rozwiodła.
Drugim mężem aktorki został ginekolog Zbigniew Chaciński, z którym przeżyła razem czternaście trudnych lat. - Dorota bardzo kochała Zbigniewa, ale na przeszkodzie ich szczęściu stał alkoholowy nałóg męża. Próbowała go zmienić, walczyła długo, w końcu się poddała. Rozwiedli się na początku lat 90., ale pozostał jej bliski - zdradza "Na żywo" koleżanka aktorki. Wkrótce Zbigniew zginął w wypadku samochodowym. To był dla Doroty wielki cios. W tym czasie w jej życiu pojawiły się również problemy zawodowe. Nie otrzymywała wielu propozycji aktorskich, a musiała się sama utrzymywać.
Nie załamała jednak rąk. Zajęła się dziennikarstwem, prowadziła imprezy i programy telewizyjne. Gdy wydawało się, że wychodzi na prostą, jej wieloletnia wzorowa relacja z bratem została wystawiona na ciężką próbę. Jedną z przyczyn problemów w rodzinie miała być Justyna Sieńczyłło, młoda żona Emiliana. - Dorota nie ukrywała, że w wielu dziedzinach bardzo różnią się z bratową. Kiedy po raz kolejny sprawy zaszły za daleko, Emilian stanął lojalnie po stronie żony i odsunął się od siostry. Bardzo ją to zabolało - mówi informator "Na żywo".
- Rodzina brata stanowiła dla niej namiastkę tego, czego nie udało jej się samej zbudować. Uwielbia swoich dwóch bratanków, synów Emiliana. Odcięta od kontaktów z nimi była bardzo przygnębiona - dodaje źródło gazety. Przykro jej było też, że brat, który otworzył własny teatr, nie miał dla niej zawodowych propozycji. W końcu jednak udało im się zakopać wojenny topór. A odkąd pięć lat temu się pojednali, Dorota zaczęła występować ba deskach warszawskiego Teatru Kamienica.
W miłości nie miała tyle szczęścia. Nieraz cierpiała przez mężczyzn, których los stawiał na jej drodze. W połowie lat dziewięćdziesiątych plotkowano o jej romansie ze Stanisławem Modlińskim, mężem popularne jdziennikarki Alicji Resich-Modlińskiej. Ich małżeństwo się rozpadło, ale Stanisław nie związał się z Dorotą na stałe. Aktorka znów została sama. W 1999 r. podczas pracy nad sztuką "Morderstwo w hotelu" Kamińska zakochała się w scenicznym partnerze Jacku Borkowskim. Aktor miał wprawdzie żonę i córkę, ale ponieważ przechodził właśnie małżeński kryzys, bez skrupułów nawiązał romans z piękną koleżanką z teatru. Ale ona pragnęła wielkiej miłości, a dla niego, jak się okazało, to była tylko przygoda. Kiedy pierwsze zauroczenie minęło, Borkowski postanowił wrócić do żony.
Przez ponad 10 lat od rozwodu aktorka nie stworzyła trwałej relacji. - To był trudny czas, doskwierała mi samotność, ale nie szukałam związku za wszelką cenę. Zaufałam losowi i zdałam się na niego - mówiła, czekając na miłość. W końcu jej marzenia się spełniły. W 2003 r. na przyjęciu u Tatiany Sosny-Sarno spotkała Piotra Pajdowskiego, kiedyś dziennikarza telewizyjnego, a potem biznesmena. - Szybko odkryliśmy, że mamy takie same marzenia i cele. I po pięciu dniach znajomości zamieszkaliśmy razem. Tak! We wtorek się poznaliśmy, a w niedzielę już urządzaliśmy wspólny dom - śmiała się aktorka.
I okazało się, że tym razem dobrze ulokowała swoje uczucia. Są razem od 14 lat. - Z obecnej perspektywy widzę, że ten okres samotności był mi potrzebny. Zbudował mnie, wzmocnił. Miewałam różne życiowe zakręty i bardzo trudne momenty - wyznała szczerze. I dodała: "Czasem wydawało mi się, że już nic dobrego mnie nie spotka, że stoję przy ścianie i ani w lewo, ani w prawo. A jednak jakimś sposobem udawało mi się w końcu odbić! I szłam dalej. Dlatego teraz jestem dość silna. Na szczęście mam partnera, który świetnie daje sobie z tym radę. I jest nam, po prostu, dobrze".
Trzeciego ślubu jednak nie planuje. - Nie uważam, żeby był potrzebny do zbudowania dobrego związku. Jeśli ludzie chcą być razem, to będą - przekonywała aktorka.