Dorota Naruszewicz spędzi święta bez chorej mamy: Spotkamy się w mniejszym gronie
Dorota Naruszewicz (50 l.) nie spotka się w nadchodzące święta ze swoją mamą przebywającą w domu opieki. Ze względu na covid wszystkie odwiedziny zostały wstrzymane. "Miejsce, w którym mama przebywa, znów jest od kilku tygodni zamknięte dla odwiedzających" - mówi z żalem aktorka "Klanu".
Pani Bożena od kilku lat choruje na alzheimera. Początkowo aktorka zajmowała się nią sama, w pewnym momencie sytuacja ją przerosła i musiała poszukać pomocy. Jak tłumaczyła, to mama zażyczyła sobie, by oddać ją do domu opieki.
Dorota Naruszewicz nie kryła, że decyzja ta wiele ją kosztowała. Jako jedynaczka była bardzo zżyta z rodzicielką. Minęło dobre pół roku, nim zaakceptowała i dopuściła do siebie myśl, że "tak już będzie i nie zrobiła niczego złego".
Obecnie jest pewna, że jej mama ma wszystko, czego potrzebuje. Jest zaopiekowana, rehabilitowana i dobrze się czuje w specjalistycznym ośrodku. Niestety, ze względu na pandemię kolejny raz odwiedziny zostały wstrzymane.
"Miejsce, w którym mama przebywa, znów jest od kilku tygodni zamknięte dla odwiedzających. Jesteśmy rzecz jasna w ciągłym kontakcie, możemy przekazywać prezenty, ale nie zastąpi to spotkania" - mówi rozgoryczona aktorka pismu "Dobry Tydzień".
Liczy, że w Wigilię będzie mogła się wślizgnąć niezauważona. Z drugiej strony jej mama "żyje poza czasem" i nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że są święta.
"Paradoksalnie w tej odciętej od rodziny sytuacji, ta choroba jest dla niej parasolem ochronnym. Na pewno osobom w pełni świadomym trudno Boże Narodzenie przetrwać z dala od bliskich" - dodaje.
To też pierwsze święta aktorki po rozwodzie z prawnikiem Tomaszem. Para rozwiodła się w 2020 roku po piętnastu latach wspólnego życia. Rozwód był dla Doroty Naruszewicz traumatycznym przeżyciem. Święta spędzi jedynie z córkami Niną (18 l.) i Nelą (15 l.) oraz zaproszonymi do domu gośćmi. Ktoś przygotuje śledzie, ktoś rybę i pierogi, a ktoś inny deser. W mediach społecznościowych aktorka opublikowała emocjonalny post, w którym radzi, jak ułożyć sobie życie po rozwodzie.
"Nie sprawdziliśmy się w małżeństwie, ale możemy być dobrymi rodzicami. I to jest myśl, która może złagodzić potencjalne wywrotki na wybojach losu. Jak nie wiem co zrobić, niefajne emocje zaczynają się wkradać, jakiś supeł goryczy wiąże się wokół gardła, wtedy zapala mi się czerwona lampka: rób tak, żeby dzieciom było dobrze. A kiedy im jest dobrze? No chyba wtedy, gdy my, nieudani małżonkowie, ale wciąż rodzice, dajemy im do zrozumienia, że panujemy nad sytuacją, że ta Wigilia, inna niż wcześniejsze, jest przemyślana przez nas i oboje się na nią godzimy, że jako dorośli radzimy sobie z tą sytuacją. Nie ma tu miejsca na gierki nad głowami dzieci, to tylko prowadzi u nich do poczucia winy i poważnych rozterek i poczucia bezradności" - pisze aktorka.
Zobacz też:
Borkowski o Naruszewicz: nie tęsknię...