Dorota Szelągowska znów narzeka na wagę. I zamawia więcej niż jest w stanie zjeść…
Dorota Szelągowska (42 l.) od kilu lat walczy o szczupłą sylwetkę. Jej zrywy w dziedzinie odchudzania dają zwykle spektakularne efekty, jednak ciągle coś staje Dorocie na przeszkodzie do zalecanej przez dietetyków zmiany stylu życia. Ostatnio znów nazamawiała w restauracji więcej niż jest w stanie zmieścić jej żołądek i narzekała, że czuje się grubo…
Dorota Szelągowska od kilku lat ze zmiennym szczęściem toczy walkę o wyrzeźbione ciało. Nie jest to w jej przypadku łatwe, bo, jak dała do zrozumienia, ma tendencję do tycia.
Kilka lat temu, po przyjrzeniu się swojemu życiu wyznała w programie TVN „Uwaga”,, że w sumie wszystko się w nim układa, tylko figura nie pasuje:
"Zarabiam dużo, jestem bardzo zadowolona. Lubię siebie. Mam ładną buzię, jestem ładna, mogłabym tylko trochę schudnąć”.
Zanim jednak zdążyła osiągnąć zamierzony cel w odchudzaniu, zmieniła zdanie w sprawie drugiego dziecka. Wcześniej latami nie dawała się na nie namówić Adamowie Szatabie, jednak postanowiła je urodzić nowemu partnerowi.
W ciąży przytyła 30 kilogramów. Pozbycie się pierwszych dziesięciu przyszło nawet dość łatwo, jednak potem zaczęły się problemy. Pociążowe kilogramy okazały się trwalsze niż drugi związek, który zakończył się krótko po narodzinach wspólnego dziecka.
W ubiegłym roku Szelągowska zaczęła w szybkim tempie chudnąć, Jak ujawniła wtedy w rozmowie z Plotkiem, ćwiczy 7 razy w tygodniu pod okiem trenera personalnego. Jak tłumaczyła wprawdzie nie przepada za ćwiczeniami, ale nadrabia motywacją:
"Kiedy zaczynasz ćwiczyć po to, żeby schudnąć, albo bo się nie lubisz, bo się nienawidzisz, bo się sobie nie podobasz, to mam wrażenie, że g**** z tego wychodzi. Natomiast w momencie, kiedy zaczynasz robić coś dla siebie, z miłości do siebie, z czułości dla siebie, to jest zupełnie inna sytuacja".
Ostatnio jednak, jak wyznała na Instagramie, znów nie jest zadowolona ze swojej figury. Na refleksje zebrało jej się podczas wycieczki do Wrocławia z przyjaciółką programów kulinarnych Małgorzatą Molską. Zdjęcie, na którym widać, jak w geście załamania przykłada dłoń do czoła, opatrzyła komentarzem:
"Tak wyglądam jak Molska każe mi się wdzięczyć do zdjęcia na korytarzu hotelowym na przeciwko wind, a winda się otwiera i wychodzą z niej ludzie. I mają na twarzy to wszystko czego bym chciała żeby nie mieli. #nieumiembyćinfluenserką #możetoidobrze dzięki @gosia.molska".
Na jeszcze głębsze przemyślenia Szelągwskia pozwoliła sobie w niedzielę, podczas podróży pociągiem. Bezpośrednią przyczyną emocjonalnej wiwisekcji okazała się wizyta w restauracji, gdzie razem z Molską nie były w stanie powstrzymać się od zamówienia niemal całego menu, po czym doszły do wniosku, że, mimo usilnych prób, nie są w stanie wepchnąć sobie wszystkiego do żołądka, więc wzięły na wynos.
Przyjaciółka Szelągowskiej szybko wróciła do konsumpcji, co skłoniło Dorotę do pożalenia się na niesprawiedliwość losu:
"Niesprawiedliwość polega na tym, że Molska jest ciągle głodna i ciągle żre, a ja nie. I ona jest szczupła, a ja gruba".
Jak skomentowała Małgorzata Molska:
"Głupia jesteś, a nie gruba".
Cóż, być może Szelągowska powinna jednak wziąć sobie do serca rady dietetyków, którzy szanse na uniknięcie efektu jo jo upatrują w stałej zmianie nawyków żywieniowych. Odchudzanie się za pomocą zrywów przeplatanymi objadaniem się, nie wydaje się perspektywiczną strategią...
Zobacz też:
Dorota Szelągowska podjęła życiową decyzję! "Głowa w rozsypce"
Afera po słowach Szelągowskiej o Kościele. Prześcigali się w wyzwiskach
Szelągowska na wakacjach. “Dorotka, kto Cię tak urządził?”