Dorota Wellman: Od roku jestem w żałobie!
Dorota Wellman (56 l.) wraca do smutnej historii, która wydarzyła się w jej domu...
Prowadząca "Dzień Dobry TVN" jest także felietonistką "Wysokich Obcasów".
W ostatnim numerze Dorota postanowiła opowiedzieć o rodzinnym dramacie, który wydarzył się rok temu.
"Od roku jestem w żałobie. W żałobie po psie. Znajomi ciągle mówią: weź następnego, tyle jest fajnych piesków w schroniskach, kolega proponuje szczeniaka. A ja nie mogę. Nie da się zamienić jednej miłości na drugą. 15 lat mieszkałam pod jednym dachem z wyjątkowym zwierzęciem. Pierwszy raz wniosłam go po schodach, bo jeszcze nie umiał na nie wchodzić. Wyglądał jak puchaty miś z wielkimi uszami. Był straszną gapcią. Na spacerze siadał i oglądał samoloty na niebie. Tak się na nie gapił, że przewracał się na plecy. Każda z jego łap szła w innym kierunku" - wspomina w "Wysokich Obcasach" Dorota.
Niestety, ukochany pupil Doroty ciężko zachorował. Zdesperowana dziennikarka poruszyła niebo i ziemię, by pomóc czworonogowi. Leki sprowadzała nawet z innego kontynentu!
"Przez ostatni rok ratowaliśmy mu życie. Leków szukaliśmy wszędzie, nawet w Japonii. Lekarz weterynarii był u nas codziennie. Z wielkiego basiora pies stał się starowinką, chudzinką. Nie udało się śmierci przechytrzyć. Przyszedł moment na straszną decyzję o uśpieniu Barry’ego. Zrozumieliśmy, że podtrzymywanie go na siłę przy życiu jest okropnie egoistyczne. Że zadajemy mu cierpienie" - opowiada.
W końcu Dorota zdecydowała się go uśpić i skremować!
"Skremowaliśmy Barry’ego w Lublinie. Tam jest krematorium dla zwierząt. A jego prochy rozsypaliśmy tam, gdzie najbardziej lubił biegać. Gdzie był wolnym psem!" – zdradziła.
Wzruszyła was?