Douglas: Mam raka przez stres
Aktor Michael Douglas, u którego zdiagnozowano w ubiegłym miesiącu raka gardła, jest przekonany, że zachorował, ponieważ prowadził zbyt stresujący tryb życia.
Gwiazdor, który obecnie jest w trakcie ośmiotygodniowej serii naświetlań i chemioterapii, twierdzi, że przyczyna jego choroby leży w stresie, jakiego doświadczył w ostatnim czasie. Aktor jest zdeterminowany, by pokonać nowotwór:
"Ten typ raka może być spowodowany nadużywaniem przeze mnie alkoholu i tytoniu oraz pewnymi zachowaniami seksualnymi, jednak główną przyczyną jest stres. Miałem ciężki rok, z wielu powodów. Niektóre z nich ujrzą światło dzienne, inne nie" - powiedział w wywiadzie dla gazety "The Daily Mirror".
"Zawsze ciężko pracowałem i ostro się bawiłem. Jestem przekonany, że teraz się uspokoję. Nie mogę doczekać się lampki dobrego wina, jednak wypiję go dopiero, kiedy odzyskam smak".
"Zamierzam pokonać tego raka, chociaż najprawdopodobniej zajmie mi to jakieś cztery lub pięć miesięcy. Zawsze szczyciłem się tym, że daję z siebie wszystko. Tak będzie i tym razem. Wygram z nim" - stwierdził 65-letni aktor, i przyznał, że dużo stresu przyniósł mu również wyrok skazujący jego 31-letniego syna Camerona na pięć lat więzienia za rozprowadzanie narkotyków.
Gwiazdor zdradził także, że początkowo chciał trzymać swój stan zdrowia w tajemnicy, jednak gdy rozpoczął leczenie, zdał sobie sprawę, iż nie będzie to możliwe.
"Zastanawiałem się, czy uda mi się zachować to dla siebie, wiedziałem jednak, jak będzie wyglądał mój program leczenia - osiem tygodni intensywnych naświetlań połączonych z chemioterapią w czasie promocji mojego nowego filmu 'Wall Street: Pieniądz nie śpi'. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie ma na to szans".
"Chemioterapia zbiera swoje żniwo. Im dłużej trwa, tym więcej tracisz energii i tym trudniej ją wytrzymać. Dowiedziałem się na własnej skórze, jak okropne są komórki rakowe" - dodał Douglas.
Przypomnijmy, że aktor z obecną żoną, Catherine Zetą-Jones, ma jeszcze 10-letniego syna Dylana i 7-letnią córkę Carys.