Dowbor ujawniła kulisy powrotu do "Pytania na śniadanie". Trwające wiele godzin występy okazały się problemem
Katarzyna Dowbor po ponad dekadzie wróciła do pracy w Telewizji Polskiej. Dla dziennikarki i prezenterki ten powrót nie był łatwy. Choć doświadczenia jej nie brakuje, a w TVP zna dosłownie każdy kąt, to przed ponownym wejściem na antenę miała ogromną tremę.
Katarzyna Dowbor zaczęła pracować w TVP w 1983 roku. Tworzyła wówczas felietony emitowane w programie "Pegaz" i realizowała filmy dokumentalne. Potem została spikerką w TVP, a dwa lata później po raz pierwszy współprowadziła Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. W 1993 roku pracowała w dziale oprawy i promocji TVP1, a później została prezenterką TVP i prowadziła takie programy jak: "Alchemia zdrowia i urody", "Apetyt na zdrowie", "Pytanie na śniadanie", "Ogrodowa Dowborowa" i "Szczęśliwa 13".
Katarzynę Dowbor zwolniono z TVP tuż przed jej 30-leciem pracy w stacji. Dziennikarka i prezenterka nawiązała wówczas współpracę ze stacją Polsat, gdzie przez dekadę prowadziła "Nasz nowy dom". Kiedy rozstała się ze stacją na początku 2023 roku, stwierdziła, że czas odpocząć.
Wszystko jednak zmieniło się, kiedy TVP zaproponowała jej powrót na ekran i prowadzenie "Pytania na śniadanie". Dowbor była zaskoczona tą ofertą, ale ostatecznie ją przyjęła. Uznała to za dobrą okazję, by pokazać, że dojrzałe kobiety nadal są aktywne i też chcą wybijać się na rynku pracy. W rozmowie z "Faktem" prezenterka wspomina, jak zareagowała na pomysł TVP:
"No dziewczyno! Sprawdź się, pokaż, że tego poweru ci jeszcze trochę zostało, że kobiety dojrzałe też dają radę. Też mogą! Bo my Polacy, mamy trochę takie przeświadczenie, że dochodzi się do wieku emerytalnego i właściwie to już jest koniec" - opisała swoje przemyślenia tabloidowi.
Dowbor nie ukrywa, że miała ogromną tremę przed swoim powrotem na ekran. A to dlatego, że minęła już grubo ponad dekada od jej ostatnich występów na żywo. Jak poradziła sobie z tym wyzwaniem?
"Zdaję sprawę z jakichś swoich niedoskonałości. A na pewno wszystko, co w swoim życiu robię, chciałabym robić dobrze. Miałam tremę, oczywiście, że miałam! Przez 15 lat nie pracowałam na żywo, tylko nagrywałam programy, a to jest zupełnie inna praca. Tak naprawdę można powiedzieć, że wróciłam na stare śmieci. Okazało się, że wczoraj pracowałam z tym samym realizatorem, z którym 15 lat temu przy "Pytaniu na śniadanie". Bo to nie jest tak, że ja tego formatu nie znam. Przecież pamiętam, jak "Pytanie na śniadanie" powstawało. Pamiętam, bo autorką i pomysłodawczynią "Pytania na śniadanie" była nasza redakcyjna koleżanka Bernadetta Bieszczanin" - zapewniła prezenterka.
Mimo to Katarzyna Dowbor zauważyła, że teraz praca w "Pytaniu na śniadanie" jest inna niż przed laty. Kilkanaście lat temu poranny program trwał zaledwie 2 godziny, a teraz trzeba wytrzymać przed kamerą 4 godziny. Do tego dochodzą przygotowania do programu. Obecnie ekranowym partnerem dziennikarki jest Filip Antonowicz, a wcześniej Dowbor prowadziła PnŚ z Jolantą Fajkowską.
"Razem z Jolą Fajkowską prowadziłyśmy więc "Pytanie" w parze. Oczywiście, lata temu ten program się kompletnie inaczej realizowało. "Pytanie na śniadanie" było krótsze. Wtedy trwało dwie godziny, w tej chwili trwa cztery. I okazuje się, że ja muszę te cztery godziny dać radę!" - wyznała dla "Faktu" Dowbor. Wygląda jednak na to, że pierwsze zetknięcie się z tak poważnym fizycznym wyzwaniem odbiło się na zdrowiu prowadzącej, o czym opowiedziała Joanna Koroniewska.
Odkąd Katarzyna Dowbor wróciła do "Pytania na śniadanie" ona, jak i inni prezenterzy programu mierzą się z ogromną krytyką widzów. Nowej obsadzie śniadaniowego programu zarzuca się, że wyeliminowali młodych prezenterów. Dowbor ostro reaguje na te słowa. Jest zdania, że produkcja "Pnś" postawiła na profesjonalizm. Na dodatek zatrudnienie doświadczonych dziennikarzy, a takich jak ona ma pokazać, że osoby w wieku emerytalnym mają szanse zaistnieć.
"Na całym świecie dojrzałe osoby są aktywne, jeżdżą na nartach, chodzą po górach, na rowerach, mają w sobie tę siłę. A my Polacy, chcielibyśmy tych naszych emerytów zamknąć w domach. Panie mają robić na drutach, panowie oglądać telewizję, przełączać kanały. Co się z nami dzieje? Dlaczego chcemy innym na siłę planować życie? Każdy jest kowalem własnego losu i sam o sobie decyduje" - podsumowuje dziennikarka.
Zobacz też:
Gwiazda "Pytania na śniadanie" przerywa milczenie na temat zmian w śniadaniówce. "Jest ciężko"
Filip Antonowicz prywatnie. Fan żużla poprowadzi "Pytanie na śniadanie"