Drozda nagle zniknął z telewizji. Po latach wyjawił gorzką prawdę
Tadeusz Drozda ma w swoim dorobku telewizyjnym programy takie jak "Śmiechu warte” czy "Cudowne lata”, które swego czasu cieszyły się ogromną popularnością. To przekładało się także na popularność samego satyryka. Kilkanaście lat temu zniknął od jednak z ekranów. W rozmowie z reporterem Pomponika wyjawił, co tak naprawdę się za tym kryło. Zdradził też, dlaczego nie ma szans, by „Śmiechu warte” wróciło na antenę.
Tadeusz Drozda z zawodu jest inżynierem elektrykiem, ale to nie w tej profesji zrobił karierę. Jego naturalny talent satyryczny szybko został dostrzeżony przez telewizję i jeszcze w latach 70. rozpoczął współpracę z TVP. Szczyt jego popularności to jednak zdecydowanie lata 90. i początek dwutysięcznych, kiedy to prowadził najbardziej znany program w swoim dorobku - "Śmiechu warte".
W pewnym momencie jednak zniknął z anteny. W rozmowie z naszym reporterem podczas prezentacji wiosennej ramówki TVP wyjawił, co się za tym kryło. Jak dał do zrozumienia, nie był to jego wybór i po prostu przestały napływać propozycje.
"Nie zawsze do mnie ktoś dzwonił. (...) Zawsze jest kierunek w ten sposób. Nigdy w drugą. Nigdy mi się nie chciało chodzić i żebrać. Dzisiaj widać są inne gusta, telewizja gustuje w czym innym, a mój telefon jest cały czas ten sam" - wyznał nam.
Program "Śmiechu warte", który był nadawany w latach 1994-2004, cieszył się ogromną popularnością. Nasz reporter spytał Tadeusza Drozdę, czy jest szansa, aby show powróciło na antenę. Okazuje się, że jest to wręcz niemożliwe.
"Nie może powrócić, bo to był program licencyjny, kupiony przez Telewizję Polską ze Stanów Zjednoczonych" - wyjaśnił.
Satyryk zdradził nam także, dlaczego nie chciał prowadzić programów na żywo. Jak dał do zrozumienia, uważa, że zdecydowanie lepiej jest, jeśli program można poddać montażowi.
"Ja słynę z tego, że improwizuję, natomiast jak sobie puszczę kamerę i improwizuję godzinę, to jak z tego wyjmę piętnaście minut, to to są same perły. Na przykład program ‘Herbatka u Tadka’ był oczywiście montowany i nagrałem kiedyś wywiad z panem premierem Pawlakiem - rozmawialiśmy 40 minut, a na antenę poszło 8 (...). Niestety, sztuka montażu w telewizji jest bardzo istotna. (...) Trzeba potem zobaczyć krytycznie, trochę przyciąć, trochę dodać, także montaż w telewizji czy filmie być musi" - powiedział nam.
Zobacz też: