Drugi mąż Bogumiły Wander kosztował ją wszystko. Wydziedziczył jej jedynego syna
Prezenterka Bogumiła Wander miała jednego syna i choć sama nie narzekała na relacje z pociechą, wręcz przeciwnie - bardzo zachwalała troskę, którą obdarowywał ją potomek, jej drugi mąż nie był tak pozytywnie nastawiony do dziecka ukochanej. Nadszedł nawet moment, że podjął bardzo poważną decyzję. Postanowił ją i syna... wydziedziczyć.
Bogumiła Wander, czyli słynna spikerka i prezenterka, zmarła 30 lipca 2024 roku. Od wczoraj smutnym wydarzeniem żyją fani w całym kraju i ze wzruszeniem wspominają barwny życiorys gwiazdy.
Bogumiła trzy razy wychodziła za mąż. Pierwszy raz za Zbigniewa Żołędziowskiego, z którym doczekała się swojego jedynego syna - Marka. Drugim ukochanym był Juliusz. Dopiero po tych partnerach poznała swoją największą miłość, Krzysztofa.
Marek Żołędziowski - czyli syn Bogumiły, urodził się w 1973 roku i od najmłodszych lat interesował się szeroko rozumianym marketingiem. Dzięki temu założył znaną agencję reklamową. Poza tym jest szczęśliwym ojcem i mężem.
Niestety, jego mama nie miała tak ułożonego życia... Trzeci poważny partner był dla niej ogromną radością, ale drugi mąż pozostawił ją z wieloma problemami. Doszło nawet do tego, że zarówno ona, jak i pociecha, zostali wydziedziczeni.
"Prawdę mówiąc, dla Krzysia poświęciłam wszystkie swoje klejnoty, bo mąż mi je pozabierał, wydziedziczył mnie i mojego syna, którego wychowywał i podobno bardzo kochał. Nie walczyłam o podział majątku, bo chciałam mieć tylko święty spokój" - mówiła w szczerej rozmowie z "Vivą".
Na szczęście, związek Wander z trzecim mężem - Krzysztofem Baranowskim, był bardzo udany. Wyróżniała go wzajemna i okazywana miłość, wsparcie i dzielenie zainteresowań. Dopiero czas i choroba sprawiły, że między zakochanymi pojawiło się niezrozumienie. Gdy u Wander zdiagnozowano Alzheimera, problemy zaczęły się piętrzyć.
"Robiłem wszystko, co mogłem. Lekarze potwierdzili tylko, że najlepszym wyjściem z sytuacji jest ośrodek" - wyznał ukochany w wywiadzie dla magazynu "Wprost".
"Vivie" wyjawił za to, że ciężko znosi stan ukochanej: "Tęsknię za Bogusią taką, jaką była kiedyś. Teraz stała się dla mnie niedostępna jak obca osoba".
Ostatecznie doszło do tego, że pod koniec życia spikerki nie mógł nawet z nią porozmawiać.
"Przyjeżdżam do niej, rozmawiamy, mówię normalnym swoim językiem, a ona swoim, który trudno zrozumieć. Można wyłowić z niego tylko pojedyncze zdania. Fizycznie się trzyma, ale psychicznie przebywa w innym świecie. I na szczęście nie zdaje sobie z tego sprawy w jakim" - tłumaczył.
Czytaj też:
Nina Terentiew wspomina Bogumiłę Wander. Padły przejmujące słowa
Kim jest jedyny syn Bogumiły Wander? "W dniu jego ślubu dziewczyny płakały"
Ryszard Rembiszewski szczerze o ostatnim spotkaniu z Wander. Już wtedy to zauważył