Drzyzga: Nie wiem, ile mam lat
Ewa Drzyzga jest nie tylko dziennikarką, ale przede wszystkim matką i żoną. Najbardziej słucha fryzjera. W nowym wydaniu czuje się bardzo kobieco...
Nosisz teraz długie włosy? W telewizji kazali zapuścić?
Ewa Drzyzga: - Nie. To jest inwencja mojego fryzjera, z którym jestem już dość długo związana. I on ma taką pasję obcinania mi włosów na krótko... Aż dwa lata temu powiedział: "No dobra, wystarczy, teraz zobaczymy cię w długich włosach".
I jak samopoczucie?
E.D.: - Jest to na pewno moje najbardziej kobiece wydanie. Nie słyszałam też niepochlebnych opinii na ich temat. Myślę, że nie przeszkadzają. A to ważne w moim zawodzie - nie przeszkadzać swoim wyglądem.
Od dziesięciu lat prowadzisz swój program i nic dotąd nie przeszkadzało.
E.D.: - Kobiecie się wieku nie wypomina! Ja nigdy nie wiem, ile mam lat i też nie liczę tych spędzonych w pracy. Gdyby nie potrzeby antenowe, to pewnie bym nie doliczyła się tych dziesięciu w programie.
Ależ ja nie wypominam. Przeciwnie, to piękna rocznica. Czy będzie następne 10 lat?
E.D.: - Ciągle znajdujemy nowe historie i ciągle przychodzę do pracy z takim samym zaangażowaniem jak kiedyś.
A kiedy znajdujesz czas na bycie mamą?
E.D.: - Jest jeszcze tata, bo mam męża (Marcin Borowski). I to jest po prostu fajne, że jest nas dwoje.
Ale każda kobieta uważa, że nie ma jak mama...
E.D.: - To prawda, ale z tego trzeba się leczyć. I to jest mój apel. Kobiety - dajcie sobie pomóc, dajcie się wyręczyć! Ja się tego uczę i dzięki temu jeszcze nie zwariowałam.
Przesuwasz część obowiązków na męża?
E.D.: - Świetnie sobie z nimi radzi. Synowie uwielbiają spędzać z nim czas.
A jak z gotowaniem?
E.D.: - Mąż gotuje lepiej ode mnie. Zresztą uważam, że wielu mężczyzn to potrafi.
Ale nie chcą się przyznać, bo będą musieli to robić codziennie...
E.D.: - Ależ mój mąż nie gotuje codziennie! Ja nie pozwalam! Gotuje, gdy ma ochotę, a nie - bo musi. Zachowujemy zdrowy rozsądek.
Wobec dzieci też jesteś taka wyrozumiała?
E.D.: - Kobiety często podchodzą do mężów i do dzieci tak samo. Mówią: "Już to zrobię sama, będzie szybciej". I wtedy pakują się w ten kierat. Sama czasami tak mam. Tego się trzeba oduczyć. Ja wstaję około 10 minut wcześniej, żeby dzieci zdążyły się same ubrać.
Nie myślałaś, żeby napisać o tym książkę albo założyć szkołę?
E.D.: - Musiałabym mieć więcej czasu. Na razie, gdy dzieci: Stanisław (7 l.) i Ignacy (5 l.) są małe, nie będzie to łatwe. Ale myślę, że nadejdzie taki moment, że coś zrobię.
Książka czy szkoła?
E.D.: - Może i jedno, i drugie...
Jak spędzasz czas z rodziną?
E.D.: - Najczęściej razem wyjeżdżamy, bo z nas takie bardzo niespokojne duchy.
Częściej wybieracie zagranicę czy Polskę?
E.D.: - Polskę! Z wyjazdami za granicę jest za dużo zachodu.
Rozmawiał Michał Wichowski
(nr 8)