"Dwórki Glapińskiego": W końcu puściły jej nerwy! Szokujące słowa
Pisarka Maria Nurowska (74 l.) napisała list otwarty do prezesa NBP Adama Glapińskiego w związku z aferą wokół wynagrodzenia jego "dwórek" - Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik.
Opinię publiczną rozgrzewa sprawa szczególnie zarobków pierwszej z pań, Martyny Wojciechowskiej, dyrektor departamentu komunikacji i promocji NBP (z wykształcenia filolog rosyjski).
Choć Narodowy Bank Polski nie chce ujawnić kwoty, jaką kobieta otrzymuje miesięcznie za swoją pracę, z jej oświadczenia majątkowego za 2016 r. wynika, że zarobiła w Narodowym Banku Polskim 392 tys. złotych.
Od sierpnia pracowała na stanowisku dyrektora Departamentu Komunikacji i Promocji i w ciągu zaledwie pięciu miesięcy udało jej się zgromadzić aż 325,5 tys. złotych, otrzymując miesięczną pensję w wysokości 65,1 tys. złotych brutto.
Ani bank - instytucja państwowa - ani sam Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, nie zamierzają się tłumaczyć. Glapiński stwierdził zresztą, że to "haniebna nagonka na matki":
"Z nieznanych mi powodów czepiono się dwóch pań dyrektor. To brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, nad ich mężami. Wszyscy w Warszawie są tym zbulwersowani" - grzmiał prezes NBP.
I faktycznie, ludzie są zbulwersowani zarobkami pani Wojciechowskiej, i to nie tylko zwykli zjadacze chleba, posłowie, ale także przedstawiciele środowiska kultury.
Pisarka Maria Nurowska napisała list otwarty do prezesa Glapińskiego, w którym nie kryje emocji i wspomniane panie nazywa dość niepochlebnie "dwiema wyzywająco umalowanymi panienkami z nadmuchanymi wargami".
"Już wiemy, że te dwie blond Wenus, to pana asystentki, które zarabiają kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, plus dodatki. Zajęła się tym NIK, wkrótce się dowiemy, ile im wpada na boku" - pisze Maria Nurowska.
"Nie wstyd panu, panie Glapiński! Bo ja czuję się zażenowana, widząc prezesa NBP w asyście tych długowłosych, wyzywająco umalowanych panienek, z nadmuchanymi wargami... To zupełnie jak z filmów Barei. Ośmiesza pan tę zaszczytną funkcję, którą panu powierzono. Nawet za PRL-u nie byłoby to możliwe. Gomułka by się wściekł i z miejsca pana odwołał, gdyby ta afera wyszła na jaw, bo sam żył skromnie i wymagał tego od swoich aparatczyków. Kaczyński żyje skromnie, wyjąwszy ochronę, ale swoim aparatczykom dał wolną rękę, więc chapią ile wlezie.
Pan też będzie bezkarny, nie można pana odwołać, a nie poda się pan do dymisji, bo gdyby był pan człowiekiem honoru, już by to zrobił!
Maria Nurowska
pisarka
PS. Szefowa departamentu komunikacji i promocji NBP Martyna Wojciechowska może zarabiać nawet ok. 80 tysięcy złotych miesięcznie" - czytamy.
Pisarka na swojej stronie opublikowała również mem ze zdjęciem pań i podpisem: "Każdy ma takiego Hugh Hefnera na jakiego zasłużył".
***
Zobacz więcej materiałów: