Dwukrotnie się rozwiódł i popadł w tarapaty. "Zostałem pozbawiony środków do życia"
Aktor Robert Moskwa właśnie skończył 59 lat i ma nadzieję, że najgorsze już za nim. Aktor nie tylko dwukrotnie się rozwiódł, ale musiał zmierzyć się z poważnymi problemami. Artysta dziś już nie kryje, że w pewnym momencie został pozbawiony środków do życia...
Robert Moskwa ogólnopolską sławę zyskał za sprawą roli doktora Artura Rogowskiego w serialu "M jak miłość", jednak na przestrzeni lat wątek jego bohatera na pewien czas został usunięty ze scenariusza. Niestety takie posunięcie mocno wpłynęło na stabilność finansową 59-latka, a także na jego życie osobiste.
Po latach ekranowy mąż Marysi nie kryje, że musiał zmierzyć się z bolesnymi rozstaniami i rozwodami, a także problemami finansowymi.
Robert Moskwa pierwszy raz na ślubnym kobiercu stanął w latach 90. Z pierwszą żoną doczekał się córki Pauliny, jednak nawet pojawienie się na świecie dziecka nie umocniło jego relacji z pierwszą wybranką. Po rozwodzie skupił się na pracy, a w 2004 roku dołączył do obsady "M jak miłość" i z dnia na dzień stał się ulubieńcem widzów.
W 2015 roku wywołał niemały skandal, gdy związał się z trenerką fitness, Patrycją. Ich romans wywoła niemałe poruszenie, a zakochani ochoczo pojawiali się razem na branżowych imprezach. Robert szybko wziął ślub z ukochaną i doczekał się z nią dziecka, ale i ten związek nie przetrwał próby czasu i rychło doszło do rozwodu.
W tym samym czasie aktor musiał zmierzyć się również z problemami w pracy. Wątek jego bohatera na jakiś czas został usunięty z popularnej telenoweli, a ten dodatkowo musiał uregulować zobowiązania. To właśnie w młodości postanowił założyć teatr K2, który po czasie nie przynosił zysków. Zdruzgotany aktor zamknął placówkę, ale problemy się nie skończyły.
"Byliśmy na absolutnym topie, a potem zamknięto nam teatr. Zostałem pozbawiony środków do życia" - podkreślał w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Pomimo problemów artysta się nie załamał i musiał stawić czoła problemom.
Przeczytajcie również:
Łepkowska po latach nagle wraca do sprawy Kożuchowskiej. "To był błąd"