Dzieci Agnieszki Kotulanki sprzedają jej dom! Chcą wreszcie zamknąć ten rozdział w życiu!
Chcą pamiętać jedynie szczęśliwe chwile spędzone z mamą, Agnieszką Kotulanką (†61 l.). Dlatego, tuż przed pierwszą rocznicą jej śmierci, zdecydowały się na trudny krok...
"Twoja śmierć zaskoczyła nas jak złodziej w nocy" - mówił ksiądz podczas mowy pogrzebowej aktorki niespełna rok temu.
To prawda, bo Agnieszka Kotulanka odeszła w momencie, kiedy wydawało się, że najgorsze ma już za sobą. Po wielu trudach i upadkach powoli wychodziła z nałogu alkoholowego. Pierwszy raz od dawna zaczęła robić plany na przyszłość...
Dla wszystkich bliskich gwiazdy, a zwłaszcza dla jej dzieci, Katarzyny i Michała, śmierć aktorki wskutek wylewu krwi do mózgu była szokiem i niesprawiedliwością. Po tych dramatycznych wydarzeniach potrzebowali czasu, aby w spokoju zacząć porządkować formalne sprawy.
Oboje doszli do wniosku, że muszą wypełnić wolę mamy i sprzedać jej mieszkanie. Kiedy na kilka miesięcy przed śmiercią aktorka zamieszkała u córki, pierwszy raz pomyślała o tym, że powinna poszukać kupca na swoje lokum w bloku na warszawskim Ursynowie. Z tym miejscem wiązało się wiele bolesnych dla niej wspomnień.
"Agnieszka chciała zacząć nowe życie, odciąć się od tego mieszkania, otoczenia i sklepów, które kojarzyły się jej przede wszystkim z kupowaniem alkoholu" - zdradza "Na żywo" osoba zaprzyjaźniona z rodziną.
Nawet, gdy tuż przed śmiercią po pomyślnie zakończonym leczeniu odwykowym wróciła na Ursynów, by odzyskać samodzielność i rozpocząć nowe życie, nadal rozważała przeprowadzkę. Niestety, nie zdążyła zrealizować swojego planu...
Dlatego po jej śmierci Katarzyna i Michał ustalili, że nie chcą, by mieszkanie mamy pozostało w rodzinie. Wolą wspominać tylko te dobre, szczęśliwe chwile spędzone razem.
"Każdy, kto znał moją mamę, wiedział, że miała wielki dystans do świata i poczucie humoru. Więc proszę, uśmiechnijmy się z nią ostatni raz i tak ją zapamiętajmy" - mówił syn aktorki podczas jej ostatniego pożegnania.
Wraz z siostrą już jakiś czas temu odświeżyli mieszkanie i przygotowali je na sprzedaż.
"Pozabierali pamiątki, które zostały. Najwięcej było zdjęć, ale też dwie statuetki Telekamery ‘Tele Tygodnia’, przyznane Agnieszce przez widzów za rolę w ‘Klanie’ " - wyjaśnia przyjaciółka rodziny. - "Owszem, czują sentyment do tego miejsca, bo w końcu tam się wychowali, ale chcą pójść do przodu".
Katarzyna i Michał wiedzą, że ich mama przez całe życie starała się, by byli szczęśliwi. Po rozstaniu z ich ojcem, Jackiem Sas-Uhrynowskim i dwuletnim pobycie w Kanadzie wróciła do Polski. Nie było jej łatwo, imała się różnych zajęć, aby zapewnić im godny byt. Zanim dostała rolę w "Klanie", dzięki której odbiła się od finansowego dna, robiła swetry na drutach, które potem sprzedawała, by mieć pieniądze na jedzenie i rachunki...
Problemy pojawiły się dużo później, bo mimo zawodowego sukcesu czuła się nieszczęśliwa i osamotniona. Jej kilkuletni związek z Pawłem Wawrzeckim (68 l.) zakończył się rozstaniem, a stany depresyjne doprowadziły do choroby alkoholowej.
Kiedy nałóg zaczynał decydować o jej życiu, dzieci zawsze wyciągały do niej rękę, oferowały pomoc. Aktorka ją przyjmowała, ale szybko traciła motywację i od nowa pogrążała się w chorobie.
"Kasia i Michał przeżywali gehennę. Kilkakrotnie odcinali się od niej, ale wracali, bo nie potrafili bezczynnie patrzeć, jak ich ukochana mama stacza się na samo dno. Dzieci zawsze były dla niej kołem ratunkowym" - wspomina znajoma aktorki.
Dziś często wracają do szczęśliwych chwil spędzonych z mamą, wspominają jej poczucie humoru. O nałogu w ogóle nie rozmawiają. Sprzedanie mieszkania jest dla nich symbolem, zamykającym ten bolesny rozdział życia.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: