Dzięki "The Voice Senior" wszyscy znają tatę Macieja Zakościelnego. A kim jest jego mama?
Kilka tygodni temu cała Polska miała okazję – dzięki programowi „The Voice Senior” - poznać uzdolnionego wokalnie 67-letniego tatę Macieja Zakościelnego. Sprawdziliśmy, kim jest mama aktora, Lucyna Zakościelny, z którą mąż rozstał się po 30 latach małżeństwa...
Choć Zygmunt Zakościelny nie odniósł w "The Voice Senior" sukcesu, zapisał się w pamięci widzów jako utalentowany i bardzo wrażliwy... rozwodnik.
"Moje małżeństwo rozpadło się po 30 latach wspólnego życia. Muzyka w tym czasie, kiedy zostałem sam, stała się balsamem mojej duszy i pozwoliła mi przetrwać najgorsze chwile. To, że zacząłem interesować się grą na gitarze, coś pisać, układać jakieś melodie, to pojawiło się z potrzeby serca" - wyznał przed swoim występem w show.
Ojciec Macieja Zakościelnego nawet słowem nie wspomniał o matce swych czworga dzieci...
W Stalowej Woli, rodzinnym mieście Macieja Zakościelnego, wszyscy znają Lucynę Zakościelny. Mama aktora od 29 lat powadzi fryzjersko-kosmetyczne studio urody, którego większość klientek to fanki jej syna. Kiedy Maciej i jego rodzeństwo - starszy brat Filip, młodsza siostra Patrycja i najmłodszy z całej czwórki Oskar - byli mali, Lucyna Zakościelny robiła wszystko, by niczego im nie brakowało. Dbała przy tym, by jej dzieci wyrosły na porządnych, uczciwych, po prostu dobrych ludzi.
"Wychowałem się w rodzinie z tradycjami. Gdy chleb upadł na ziemię, to się go podnosiło i całowało. Oboje rodzice powtarzali nam, że powinniśmy coś sobą reprezentować, znaleźć sobie coś, w czym będziemy naprawdę dobrzy" - wyznał aktor w rozmowie z "Vivą!", dodając, że ojciec był najważniejszym idolem jego dzieciństwa, ale jednak to mamę kochał i wciąż kocha ponad wszystko.
Choć Lucyna Zakościelny, jak twierdzi jej syn, była "od przytulania", to wcale nie pozwalała swym dzieciom na zbyt wiele.
"W naszym domu obowiązywała kindersztuba, były ustalone zasady: co wolno, a czego nie. Wychowano mnie w wielkiej miłości, lecz również w pewnym rygorze. Mama była od miłości, tato od ustawiania charakteru i pokazywania, jak pokonywać życiowe trudności" - powiedział w wywiadzie dla portalu sciaga.pl.
Dom, a właściwie mieszkanie w bloku na jednym z osiedli w Stalowej Woli, kojarzy się aktorowi z zapachem jego ulubionego piernika i zawsze punktualnie o godzinie czternastej podawanym obiadem.
"Mama była gospodynią z prawdziwego zdarzenia" - opowiadał "Echu Dnia".
Mówiąc o domu rodzinnym, Maciej Zakościelny podkreśla, że nigdy nie słyszał w nim podniesionych głosów czy kłócących się rodziców, za to ciągle słyszał muzykę. Ojciec w czasie studiów na politechnice śpiewał w chórze i grał na klarnecie oraz gitarze, mama świetnie grała na fortepianie.
"Pewnego dnia, a miałem wtedy sześć lat, wziąłem tatę za rękę i zaprowadziłem do szkoły muzycznej, żeby zrobili mi przesłuchanie. Uczęszczałem do niej przez trzynaście lat" - mówił aktor portalowi sciaga.pl.
Mama akompaniowała mu na pianinie, kiedy ćwiczył grę na skrzypcach.
"Wyłapywała każdą fałszywą nutkę" - twierdzi Maciej.
Maciej Zakościelny, będąc dzieckiem, chodził też na lekcje karate. Bardzo chciał imponować tacie i być taki jak on.
"Był dla mnie najważniejszy! Lubiłem oglądać jego zdjęcia: dobrze zbudowany, przystojny, taki męski, podziwiałem go za to, że jest mądry i odpowiedzialny" - wspomina aktor i dodaje, że chciałby, aby jego synowie w przyszłości też mogli powiedzieć tak o nim.
Gdy Maciej Zakościelny rozpoczął naukę w szkole podstawowej, jego ojciec poleciał za ocean. W Nowym Jorku spędził kilka lat. Lucyna Zakościelny została sama z 7-letnim Maćkiem, 9-letnim Filipem i 5-letnią Patrycją. Nie było jej łatwo, ale z pomocą swojej mamy i sióstr dała radę, choć dzieciaki - a zwłaszcza Maciej - czasem nieźle dawały jej do wiwatu.
"Byłem, delikatnie mówiąc, dość dynamicznym chłopakiem" - wyznał aktor na łamach "Vivy!".
Ojciec, zanim wyjechał do Ameryki, powiedział synom, że spoczywa na nich obowiązek dbania o mamę i siostrę.
"Dorastałem w poczuciu, że prawdziwy mężczyzna to ten, który potrafi stanąć w obronie kobiety, rodziny" - twierdzi Maciej.
Aktor do dziś nie wie, jak jego mama radziła sobie z trójką dzieci, potem nastolatków, prowadząc przecież jednocześnie własną firmę.
Wkrótce po powrocie ojca ze Stanów Maciej Zakościelny wyfrunął z rodzinnego gniazda. W domu pojawił się za to młodszy od niego o szesnaście lat brat Oskar...
Maciek przekonał tatę, by za pięćset złotych odstąpił mu starego, nadającego się tylko na złom fiata, wyremontował go i sprzedał ze sporym zyskiem. Wystarczyło na wymarzoną podróż do Paryża... Rodzice mieli do niego zaufanie, więc nie miał problemu z uzyskaniem pozwolenia na wyjazd. W stolicy Francji zarabiał na utrzymanie, grając na skrzypcach w metrze. Zdarzało się, że musiał spać pod gołym niebem, ale - jak mówi dzisiaj - dostał w Paryżu prawdziwą lekcję życia i niezależności.
Niestety, kilka lat temu rodzice aktora zdecydowali na rozwód. Każde z nich poszło w swoją stronę.
Lucyna Zakościelny jest bardzo dumna ze wszystkich swoich dzieci.
"Maciek to świetny aktor, chodzi twardo po ziemi i zawsze bardzo wysoko ustawia sobie poprzeczkę" - komplementowała syna w wywiadzie dla "Echa Dnia".
Był czas, że przyjeżdżała na każdą jego premierę, wybaczała mu nawet, że na święta przyjeżdża do domu jako ostatni.
Dziś z podziwem patrzy, jak Maciej świetnie sprawdza się w roli taty. Wnuki - 6-letni Borys i młodszy od brata o dwa lata Alex - są jej oczkami w głowie. Lucyna Zakościelny jest także szczęśliwa, wiedząc, że jej pierworodnemu Filipowi udało się spełnić swe marzenia - zdobył solidne wykształcenie ekonomiczne, obronił doktorat, pracuje jako produkt menager w dużym banku.
Jedyna córka państwa Zakościelnych jest z kolei absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, cztery lata temu walczyła o mandat radnej stalowowolskiej, obecnie mieszka w stolicy. Najmłodszy z całej czwórki - Oskar - był świetnie zapowiadającym się koszykarzem, ale kontuzja uniemożliwiła mu kontynuowanie kariery.
"Dzieci mi się udały. Przez większość roku ich nie widuję, ale kiedy zjeżdżają na rodzinne uroczystości czy święta, w naszym mieszkaniu robi się niesamowity gwar i naprawdę ciasno" - opowiadała niedawno Lucyna Zakościelny w rozmowie z "Echem Dnia".
Maciej Zakościelny nie kryje, że to, jakim jest człowiekiem, jest zasługą jego rodziców i... babci, która - jak mówi - zaprogramowała w nim aktorstwo, ciągle powtarzając z zachwytem, gdy był dzieckiem, że jest jej "małym Delonem".
Czytaj też:
Maciej Zakościelny usprawiedliwia Antoniego Królikowskiego. Przyjaźń mimo wszystko?
Gwiazdy tankują paliwo i... łapią się za głowę. Zakościelny pokazał kosmiczny rachunek!