Dziennikarka Anna Puślecka napisała list do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego! "Walczę o życie"
List otwarty do ministra zdrowia napisała zmagająca się z rakiem piersi znana dziennikarka modowa Anna Puślecka (48 l.). Nadzieją na wyleczenie jest dla niej lek refundowany w całej Unii Europejskiej, całej poza Polską. Winą za to Puślecka obarcza właśnie ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.
Anna Puślecka poinformowała, że w kwietniu zdiagnozowano u niej rzadki przypadek hormonozależnego raka piersi. Choroba nie ujawniła się podczas mammografii. Została wykryta dopiero w stadium zaawansowanym.
W wywiadzie dla "Dzień dobry TVN" zdradziła, że mimo choroby nie rezygnuje z pracy, życia towarzyskiego i swojej kobiecości, a na chemioterapię przychodzi w szpilkach i w pełnym makijażu.
Obecnie czuje się dobrze, nie stać ją jednak na finansowanie leku, który decyzją ministra nie jest refundowany. Terapia tym konkretnym lekiem wydłuża czas przeżycia bez progresji choroby. Koszt leku wynosi miesięcznie 12 tys. złotych. Rocznie to aż 144 tys.
Anna Puślecka postanowiła więc osobiście zwrócić się do ministra i zapytać go, jak się czuje, odbierając chorym kobietom szansę na normalne życie.
"Szanowny Panie Ministrze!
Proszę wybaczyć formę i miejsce z którego piszę do Pana ten list, ale walczę o życie. Ta walka nie dotyczy tylko mnie, ale tysięcy Polek - matek, córek, żon, partnerek. To sprawa życia i śmierci. Jestem młodą kobietą, mam dopiero 48 lat. Pracuję, mam rodzinę, przyjaciół, płacę regularnie ZUS i podatki. Nigdy poważnie nie chorowałam" - czytamy w liście dziennikarki do Łukasza Szumowskiego.
"(...) Jedyną nadzieją na życie jest dla mnie nowoczesny, antynowotworowy lek RYBOCYKLIB. Lek ten w Polsce nie jest refundowany. Zapewne Pan wie, że rybocyklib jest refundowany w CAŁEJ UNII. Całej, poza Polską... Panie Ministrze, czy zdaje sobie Pan sprawę, że nie podejmując decyzji o refundacji leku, odbiera Pan mnie i tysiącom Polek, matek, córek, żon, partnerek, szansę na życie! Jak się Pan z tym czuje? Może Pan spać w nocy, Panie Ministrze? Odbiera nam Pan szansę na pracę, cieszenie się rodziną i wychowywanie dzieci. Rybocyklib przedłuża życie, ale miesięczna kuracja rybocyklibem kosztuje 12 tys. złotych, a roczna to aż 144 tys. złotych!".
Dalej Anna Puślecka podkreśla, że nie stać jej, jak również tysięcy innych Polek, na drogie leczenie. Prosi więc ministra, by jeszcze raz wziął pod rozwagę refundację wspomnianego leku. Jest on bowiem w stanie uratować życie wielu kobietom.
"Panie Ministrze, boję się. Boję się, że nie będzie mi dane cieszyć się w pełni życiem, które nagle może zostać skrócone, boję się, że przyjdzie dzień w którym choroba nagle zacznie postępować. A chcę, tak jak inne Polki, normalnie funkcjonować. Da nam Pan tę szansę? Albo inaczej: czy ma Pan prawo skazywać nas na przedwczesną śmierć?".
***
Zobacz więcej materiałów: