Dziennikarka TVP nie mogła dłużej milczeć. Ujawniła wysokość swoich zarobków
Zarobki prezenterów TVP od zawsze wzbudzają emocje opinii publicznej. W związku z tym jedna z dziennikarek TVP Info została ostatnio wywołana do odpowiedzi. Choć początkowo nie chciała ujawniać szczegółów, postanowiła na własnych warunkach rozwiać wątpliwości opinii publicznej.
W zeszłym roku, zaraz po tym jak media publiczne zostały oddane w ręce zupełni nowej władzy, opinię publiczną zelektryzowała wiadomość o wysokości wynagrodzenia, jakie otrzymywały największe gwiazdy Telewizji Polskiej.
Reporterom Onetu udało się dotrzeć do długo strzeżonych dokumentów, z których można dowiedzieć się, ile tak naprawdę wpływało na konto prezenterów odnoszących triumfy za czasów "dobrej zmiany". Według ich wyliczeń była szefowa "Wiadomości" za prowadzenie serwisu informacyjnego 10-11 razy w miesiącu otrzymywała około 46 tysięcy złotych. Podobna kwota widniała rzekomo na również na umowie Michała Adamczyka.
To jednak nie wszystko - wielkie kontrowersje wzbudziło ujawnienie sum, jakie trafiały na konta osób występujących na antenie stacji publicznych w roli ekspertów. Okazało się, że za jeden występ na antenie TVP można było otrzymać od 500 złotych wzwyż.
Część komentujących była objęta umowami ryczałtowymi. Rekordowy kontrakt z 2023 roku opiewał niemal na 300 tysięcy złotych.
Ostatnio temat zarobków TVP znów wrócił na tapet. Wszystko za sprawą Justyny Dobosz-Oracz, która w jednym z wywiadów została zapytana o to, jakiej wysokości przelewy otrzymuje od spółki z siedzibą na Woronicza.
Chociaż dziennikarka została zwolniona za czasów prezesury Jacka Kurskiego, wróciła na antenę i od pewnego czasu można znów oglądać ją w programach publicystycznych.
Prezenterka zrobiła to pod wpływem nacisku ze strony Dariusza Mateckiego, który w social mediach zasypał kobietę serią niewygodnych pytań.
Chociaż 46-latka nie uległa presji natarczywego bywalca sejmu, postanowiła rozwiać wątpliwości opinii publicznej, publikując w mediach społecznościowych stosowny wpis.
"Nie muszę, ale chcę. Zgodnie z obietnicą złożoną publicznie. Zarabiam w TVP 22 proc. tego, co Michał Adamczyk, 23 proc. tego, co Danuta Holecka i 21 proc. tego, co Jarosław Olechowski" - przekazała dziennikarka.
"Faktycznie na rękę dostaję jeszcze mniej. Mam jedną umowę o pracę. Bez dodatków za autorski program. Nie "ogrywam" państwa na dwóch umowach, aby płacić niższe podatki i składki. Nie omijam przepisów, regulaminów TVP. Nie uprawiam kreatywnej księgowości" - dodała, przy okazji nawiązując do niejasnej polityki pieniężnej poprzednich zarządców Telewizji Polskiej.
To jednak nie usatysfakcjonowało Dariusza Mateckiego, który postanowił za wszelką cenę pokazać, że to właśnie do niego należy ostatnie zdanie.
"Czyli Justyna Dobrosz-Oracz zarabia jakieś max. 30 tys. miesięcznie na umowie o pracę w TVP? Na nagraniu mówi, że "mało". Czy to jest mało? To więcej niż prezydent czy premier. Pytanie dodatkowe, ile do tego jest premii? Kwartalna, roczna? Czy pobiera wynagrodzenie w firmach zewnętrznych realizujących produkcje dla mediów publicznych?" - pyta retorycznie.
Czy dziennikarka odpowie na zaczepkę? Biorąc pod uwagę fakt, że podała konkretne liczby i jasno ustosunkowała się do pytań swojego oponenta, jest to bardzo wątpliwe.
Zobacz też:
Brzozowski otworzył się przed fanami. To koniec plotek o nim, przyznał się
Katarzyna Dowbor nie ma żadnych wątpliwości. Tak mówi o "Pytaniu na śniadanie"
Nagłe wyznanie Kuby Badacha. Mąż Kwaśniewskiej zaskoczył trenerów "The Voice"