Dziennikarz poważnie poparzony!
Podczas wyprawy do Tunezji Irka Bieleninika tylko cud uratował od utraty wzroku. Dziennikarz ma poparzoną twarz, ramiona i spalone włosy.
43-letni Bieleninik, konferansjer, dziennikarz TVN i artysta estradowy, wybrał się do Tunezji, by jeździć na quadach. Przyjechał tam na zaproszenie producenta pojazdów. Tydzień po przyjeździe zdarzył się wypadek, po którym Irek mógł zostać trwale okaleczony - donosi "Fakt".
W pobliżu dziennikarza wybuchła mianowicie butla z gorącym olejem.
"Tego dnia była burza piaskowa i założyłem specjalne okulary. Gdyby nie one, straciłbym wzrok" - mówi Irek w rozmowie z "Faktem".
"Jedyny lekarz, który znajdował się wtedy na miejscu, był Chińczykiem. Słowa nie znał po angielsku, ratowałem się na miejscu wodą mineralną i sprejem na oparzenia. Na początku nie wyglądało to tak źle. Potem okazało się, że to poważne obrażenia" - dodaje.
Dziennikarz ma spalone włosy i poparzoną twarz oraz ramiona. Nie zniechęcił się jednak do szaleństw na quadach. Zapytany, czy jeszcze kiedyś na nie wsiądzie, mówi: "Pewnie, że tak".