Dziennikarze zdruzgotani samobójstwem pielęgniarki Kate
Niewinny z pozoru żart doprowadził do tragedii. Stojący za nim dziennikarze do końca życia będą musieli żyć z piętnem winy...
Przypomnijmy: Mel Greig i Michael Christian, prezenterzy australijskiej stacji radiowej 2 Day FM, udając członków rodziny królewskiej, zadzwonili do szpitala i od osobistej pielęgniarki Kate wyciągnęli informacje o jej aktualnym stanie zdrowia.
Kobieta ujawniła radiowcom m.in., że księżna śpi, podano jej płyny, nie wymiotowała, a jej stan jest stabilny. Nagranie wykorzystane zostało później w programie radiowym.
Szpital wydał oficjalne oświadczenie, w którym potwierdził, że rozmowa się odbyła, jednocześnie przepraszając za zaistniałą sytuację...
"To był głupi wybryk" - podkreślił John Lofthouse, dyrektor naczelny szpitala im. Edwarda VII. "Wszyscy ubolewamy nad tym, co się stało. Dobro pacjenta i jego prywatność jest dla nas najważniejsza. Będziemy ostrożniejsi".
To jednak nie koniec tej historii. 8 grudnia podano, że Jacintha Saldanha została znaleziona martwa. Pielęgniarka popełniła samobójstwo, prawdopodobnie przerażona potencjalnymi konsekwencjami swojego braku roztropności. Osierociła dwójkę dzieci.
Roztrzęsieni dziennikarze udzielili już wywiadu australijskiej stacji telewizyjnej. Oboje płakali i mówili, że nie mogą sobie wybaczyć tego, co się stało. Zawieszona w obowiązkach zawodowych para otrzymała w weekend pomoc psychologiczną.
Księżna Kate jest w 12. tygodniu ciąży. Ostatni raz pokazała się publicznie przy wyjściu ze szpitala. Teraz odpoczywa.