Edward Hulewicz: Żałuje, że nie ma dzieci i jest sam. Życie rodzinne mu po prostu nie wyszło...
Kiedy pół wieku temu Edward Hulewicz po raz pierwszy zaśpiewał "Za zdrowie pań", nikt nie przypuszczał, że młodziutki wówczas i niezwykle urodziwy piosenkarz zostanie... ikoną polskiej piosenki biesiadnej. Dziś jego szlagier śpiewa Zenek Martyniuk. On sam mierzy się z potworną samotnością.
Mija właśnie 50 lat od chwili, gdy Edward Hulewicz odszedł z zespołu Kanon Rytm i rozpoczął solową karierę. Jego największy przebój - "Za zdrowie pań" - królował wtedy na wszystkich dancingach, a on z dnia na dzień stał się rozpoznawalny.
Miał wszystko, żeby zostać idolem młodzieży - świetny głos, oszałamiającą urodę i charyzmę, czyli to "coś", co sprawiało, że gdy stał na scenie, nie można było oderwać od niego oczu.
Na lata został jednak zaszufladkowany jako piosenkarz... biesiadny, wykonawca utworów lekkich, łatwych i przyjemnych.
Dopiero niedawno przyznał, że łatka, jaką mu przyczepiono, w ogóle nie pasowała do jego charakteru i bardzo mu przeszkadzała. W czasie studiów był bowiem wielkim miłośnikiem poezji śpiewanej, uwielbiał jazz, a siebie widział na estradzie jako... rockmana!
"Pierwsze kroki w zawodzie stawiałem w zespołach rockowych Tarpany i Heliosi. Przez wiele lat byłem rockowcem" - twierdzi, wspominając młodość.
Choć dawno już osiągnął wiek emerytalny, wciąż śpiewa i wygląda jak... młodzieniaszek (najnowsze zdjęcia, które opublikował na swej stronie internetowej, świadczą o tym, że udało mu się przechytrzyć upływający czas!).
W październiku nagrał nową piosenkę "W tanga tym rytmie" i nie może się już doczekać, kiedy zaprezentuje ją swym fanom podczas występów na żywo.
"Jestem zawodowo czynny, nadal otrzymuję propozycje kolejnych koncertów. Muszę się starać, żeby wyglądać dobrze i być w dobrej formie" - mówi i dodaje, że nie chciałby wychodzić na scenę, podpierając się laską.
"Trochę wysiłku mnie to kosztuje" - żartuje, pytany o sposoby na zachowanie młodzieńczego wyglądu.
"Codziennie biegam, od wielu lat jestem wegetarianinem, nie jadam słodyczy, a najważniejsze - nie stresuję się i robię to, co sprawia mi przyjemność" - podkreśla.
Edward Hulewicz nie kryje, że - choć kochały się w nim tysiące kobiet - nigdy nie spotkał tej jedynej, u boku której mógłby iść przez życie. Jego jedyne małżeństwo rozpadło się z przyczyn, o których nie chce opowiadać publicznie.
"Z Danutą rozstaliśmy się, to fakt, ale to jedyny obszar mojego życia, o którym wolałbym nie mówić" - twierdzi.
Piosenkarz wyznał niedawno, że bardzo żałuje, iż nie było mu dane zostać ojcem.
"Jak się człowiek rozwija na scenie, to cierpi na tym rodzina. Mnie życie rodzinne nie wyszło, bo poświęciłem się estradzie. Nie mam dzieci i czasem tego żałuję, ale godzę się z tym, co przynosi los" - powiedział w wywiadzie.
22 listopada Edward Hulewicz skończy 83 lata.