Edyta Górniak nie tak to sobie wyobrażała! "Wiele jej obiecał, ale nic z tego nie wyszło"
Dwutygodnik "Dobry Czas" dowiedział się, że Edyta Górniak (44 l.) ponoć już zaczyna żałować przeprowadzki do Stanów! Wszystko z powodu znanego producenta, który obiecywał jej złote góry...
Występy w największych salach Ameryki, światowe tournée i hity na miarę Whitney Houston.
Tak Edyta Górniak wyobrażała sobie efekty znajomości z Davidem Fosterem, amerykańskim kompozytorem i producentem muzycznym.
Ale sen się nie ziścił...
Gdy w sierpniu podjęli współpracę, wydawało się, że będzie owocna. Jesienią dali wspólny koncert na zamkniętej imprezie w ambasadzie Indonezji w Warszawie.
David akompaniował Edycie na fortepianie, gdy śpiewała wielki przebój jego autorstwa z repertuaru Whitney „I have nothing”.
A we wrześniu, by być bliżej swojego idola, diwa przeprowadziła się do Los Angeles i zamieszkała niedaleko jego domu. Spędzała z nim dużo czasu, rozmawiali o jej karierze.
"David wiele jej obiecał, ale nic konkretnego z tego nie wyszło. Edyta jest rozczarowana. Boli ją to, że żadne z amerykańskich mediów, nie zauważyło jej obecności w stolicy światowej rozrywki." – zdradza "Dobremu Czasowi" znajoma diwy.
Gdy z Davidem wychodziła z restauracji, sfotografował ją paparazzi, który często robi zdjęcia Joannie Krupie. Ale żadne nie pojawiło się w prasie.
"Edyta jest sfrustrowana, że w Ameryce nikt jej nie kojarzy" – dodaje informator dwutygodnika.
Edzia chyba zrozumiała, że Foster nie ma już w branży tak mocnej pozycji, jak kiedyś. To wszystko sprawiło, że zaczęła mieć wątpliwości, czy dobrze zrobiła, decydując się na wyprowadzkę z kraju.
Częste podróże między Stanami a Polską to dla niej spory wydatek, szkoła syna, Allana (12 l.) też.
Loty za ocean obciążają również jej organizm. Z powodu przemęczenia musiała odwołać listopadowy koncert, o co fani mieli do niej żal.
Chyba nie tak miał wyglądać jej amerykański sen...