Reklama
Reklama

Edyta Górniak: Prawda o jej zagranicznej karierze. Przykre, jak ją potraktowali

Kiedy 30 lat temu - na początku 1991 roku - odbyła się premiera "Metra", od razu było pewne, że twórcy pierwszego polskiego musicalu któregoś dnia zaprezentują swe dzieło na Brodawayu. Edyta Górniak, która stała dopiero u progu wielkiej kariery, nie mogła się doczekać dnia, gdy wyruszy na podbój Nowego Jorku. Rok później wiedziała już, że "Metro" z jej udziałem nie rzuciło Ameryki na kolana. Wręcz przeciwnie - poniosło spektakularną klapę!

Edyta Górniak wiele razy mówiła w wywiadach, pytana o wykształcenie, że kiedy jej rówieśnicy przystępowali do matury, ona występowała na Broadwayu. Piosenkarka nigdy nie przyznała jednak, że w 1992 roku wróciła z Nowego Jorku... na tarczy, bo jej marzenia o amerykańskiej karierze legły w gruzach z powodu klapy "Metra".

"Edyta, wyjeżdżając z kraju, wierzyła, że zostanie w Ameryce na zawsze" - twierdzi Piotr Krysiak, autor objętej sądowym zakazem rozpowszechniania książki "Edyta Górniak: Bez cenzury".

Przygotowania do broadwayowskiej premiery "Metra" trwały sześć tygodni. Cały zespół zakwaterowany był przez ten czas w apartamentowcu przy Times Square, gdzie Janusz Józefowicz organizował... nielegalne próby (oficjalnie można
było pracować jedynie na terenie teatru, w którym miało być wystawione przedstawienie).

Reklama

Doszło do tego, że reżyser dostał ostrzeżenie, że jeśli nie przestanie zmuszać swych aktorów do pracy "po godzinach" i w miejscu nieprzeznaczonym do tego, premiera zostanie anulowana!

Po raz pierwszy przed nowojorską publicznością Edyta Górniak i pozostali członkowie zespołu "Metra" wystąpili 26 marca 1992 roku. Po kilku przedpremierowych przedstawieniach było niemal pewne, że zapełnienie widowni drugiego co do wielkości broadwayowskiego teatru Minskoff Theatre (1600 miejsc) nie będzie trudne.

Przez parę pierwszych wieczorów "Metro" grane było przy pełnej sali, a pracujący przy produkcji Amerykanie byli tak bardzo przekonani o sukcesie, że pozaciągali nawet kredyty na konto spodziewanych zarobków. Nic nie zapowiadało porażki...

W końcu 16 kwietnia odbyła się uroczysta premiera (tzw. Opening Night), a jeszcze tej samej nocy w prestiżowym magazynie "New York Times" ukazała się pierwsza recenzja napisana przez uważanego za wyrocznię Franka Richa. Wpływowy krytyk nie zostawił na polskim musicalu suchej nitki.

"'Metro' (...) wydaje się wzorować na dziesięć razy kopiowanej nielegalnie kasecie z filmowej wersji broadwayowskiego prototypu, na którą ktoś przez pomyłkę nagrał 'Hair'. Jeśli Nowy Jork ma serce, powinien postawić
tym dzieciakom po porządnym steku i kupić bilety na prawdziwy broadwayowski spektakl" - napisał Rich i dodał, że do "Metra" pasuje tylko jedno słowo: "fiasko".

Czytaj dalej na następnej stronie...

Druzgocąca recenzja dotarła do wykonawców i twórców musicalu jeszcze podczas popremierowego bankietu. Jeden z kelnerów w restauracji, w której zespół - jak się wtedy wszystkim wydawało - świętował swój sukces, powiedział wówczas Edycie Górniak, że jak Richowi coś się nie podoba, to... goodbye.

Dziesięć dni później "Metro" zostało zdjęte z afisza. W sumie (razem z przestawieniami przedpremierowymi) odbyło się zaledwie 36 spektakli. Producent Wiktor Kubiak był bliski załamania nerwowego i bankructwa, bo według jego wyliczeń, aby koszty wystawienia "Metra" w Nowym Jorku zwróciły się, musical musiałby być grany siedem razy w tygodniu przez przynajmniej pół roku!

Edyta Górniak nie wróciła do Polski razem z całą ekipą. Jak twierdzi Piotr Krysiak, "w USA znalazła sobie narzeczonego". Do Warszawy przyleciała dopiero kilka tygodni później, gdy jej związek z tajemniczym Amerykaninem rozpadł się.

Po porażce na Broadwayu Edyta Górniak postanowiła zadbać o swoją edukację. Razem z koleżanką z zespołu "Metra", Katarzyną Groniec (sprawdź!), zapisała się do wieczorowego liceum dla dorosłych przy Politechnice Warszawskiej, ale po kilku
lekcjach zrezygnowała z dalszej nauki.

Do swego niespełnionego młodzieńczego "american dream" nigdy nie wracała w wywiadach ani słowem. Porażkę swoją i zespołu, którego była największą gwiazdą, po prostu wyparła z pamięci.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy