Edyta Górniak przerażona. Nie przestaje się modlić!
Zamachy w Paryżu wstrząsnęły Edytą Górniak (43 l.) dogłębnie. Celebrytka zastanawia się, czy jej syn jest bezpieczny we francuskiej szkole.
Strzelanie z karabinów maszynowych do niewinnych ludzi, którzy przyszli na koncert. Bestialskie mordowanie gości restauracji, próba detonacji bomb na stadionie sportowym pełnym fanów piłki nożnej. Zamachy terrorystyczne w stolicy Francji kosztowały życie 130 osób i wstrząsnęły całym światem.
Nazajutrz, 14 listopada, Edyta Górniak obchodziła urodziny. Przygnębiona tragicznymi wiadomościami z kraju, który darzy wielkim sentymentem, poszła szukać wyciszenia w kościele. Była w rozterce, bo następnego dnia miała wystąpić na koncercie. Czuła, że powinna go odwołać.
- Dzień urodzin zaczęłam od modlitwy - napisała na swoim Facebooku. - Podziękowałam za życie i za ludzkie dobro, którego doświadczam. Poprosiłam o dalsze wsparcie, mądrość i siłę, o poprowadzenie mnie. Kiedy wyszłam z kościoła spłynął na mnie wewnętrzny uśmiech. Przekonanie, że nie wpadając w panikę i nie gubiąc myśli w chaosie, wykonam każde zadanie, którego się podjęłam.
W niedzielę zaśpiewała w Lublinie, by nie zawieść swoich fanów. Ale wiedziała, że tragiczne wydarzenia znad Sekwany zmuszą ją do zmiany wielu planów.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Jak udało się dowiedzieć "Na Żywo", Edyta poinformowała już syna (11 l.), że nie zabierze go na zaplanowaną na grudzień wycieczkę do Disneylandu pod Paryżem przynajmniej tak długo, póki we Francji trwa stan wyjątkowy.
- Allan cieszył się na ten wyjazd, ale przyjął decyzję matki ze zrozumieniem - twierdzi znajoma gwiazdy.
Syn piosenkarki ma świadomość tego, co stało się w Paryżu. Chodzi bowiem do francuskiej szkoły La Fontaine w warszawskim Wilanowie. Jego koledzy mają rodziny we Francji.
- W szkole Allana dyrekcja ogłosiła żałobę - mówi nasza informatorka. - Pierwszego dnia po tragicznym weekendzie dzieci zaczęły lekcje od minuty ciszy. Odwołano wszystkie plany związane z zabawą i rozrywką - twierdzi nasze źródło.
Edyta była dotąd bardzo zadowolona, że syn chodzi do tak prestiżowej szkoły. Ale gdy Paryż spłynął krwią, zaczęła zastanawiać się, czy jej dziecko powinno nadal do niej uczęszczać.
- Francja jest mi szczególnie bliska. Kiedy zakomunikowano, że jej granice zostaną zamknięte, to dodatkowo uświadomiłam sobie, że mój syn chodzi do francuskiej szkoły i być może w ogóle Francja jest pod ostrzałem. Nie tylko samo państwo i jego granice, ale może ambasady i szkoły również? Może to niebezpieczne teraz posyłać dziecko do takiej szkoły? - powiedziała zatroskana na łamach jednego z tabloidów.
Ostatecznej decyzji, czy Allan zostanie w szkole La Fontaine jego mama jeszcze nie podjęła.
- Edyta bije się z myślami. Wie, że Allan dobrze się tam czuje, jest lubiany. Ona sama ma wielki sentyment do francuskiej kultury i języka. Gdy odwozi syna na lekcje, w czasie jazdy rozmawiają ze sobą po francusku, bo uczyła się kiedyś tego języka - twierdzi osoba z otoczenia gwiazdy.
Edytę z Francją wiąże też wiele dobrych wspomnień. Cztery lata temu w Paryżu spędzała Walentynki z ówczesnym partnerem, Piotrem.