Edyta Wojtczak wyjawiła po latach, kto "załatwił" jej karierę. Oto, jak dziewczyna z „Przekroju” stała się gwiazdą
Edyta Wojtczak (87 l.) to bez wątpienia jedna z ikon TVP. Legendarna spikerka, którą po prawie czterech dekadach zmuszono do odejścia z pracy, bo wystąpiła w reklamie proszku do prania, do telewizji trafiła prosto z biura Wydziału Uzbrojenia Dowództwa Wojsk Lotniczych. W tym roku mija 65 lat od dnia, gdy kolega 22-letniej wówczas księgowej w tajemnicy przed nią wysłał jej zdjęcie na konkurs „Piękne dziewczyny na ekrany”.
Gdy 30 marca 1958 roku w jednym z numerów "Przekroju" ukazało się zdjęcie Edyty Wojtczak, które jej kolega wysłał na konkurs "Piękne dziewczyny na ekrany", młodziutką księgową z Wydziału Uzbrojenia Dowództwa Wojsk Lotniczych ogarnęła panika.
"Co powie rodzina? Obawiałam się, że gazeta wpadnie w ręce moich sióstr. Na pewno nie przepuściłyby okazji, żeby ze mnie podrwić. Na wszelki wypadek wyjęłam z pisma środek ze zdjęciami. Ojciec dziwił się: - Co ten "Przekrój" taki cienki?" - wspominała emerytowana gwiazda Telewizji Polskiej w autobiografii "Ze spikerskiej dziupli".
Choć od tamtej pory lada moment minie już 65 lat, Edyta Wojtczak wciąż doskonale pamięta, od czego zaczęła się jej wielka kariera.
22-letnia Edyta nie wygrała konkursu "Przekroju" (pierwsze miejsce zajęła młodsza od niej o sześć lat Teresa Tuszyńska) i nic nie wskazywało na to, że wkrótce będzie musiała zrezygnować z kariery księgowej. Kilka dni po pamiętnej publikacji jej zdjęć w poczytnym tygodniku kolega z pracy poinformował ja, że jest... poszukiwana. Okazało się, że "Express Wieczorny" wysłał za nią "list gończy"!
"Otworzyłam gazetę: "Pani Edyta Wojtczak proszona jest o telefon". Wykręciłam podany w ogłoszeniu numer. Miły pan wyjaśnił, że poszukuje mnie Irena Dziedzic z telewizji. Wiedziałam, kim jest. Zadzwoniłam, zaprosiła mnie na rozmowę. Nie wiedziałam, że oto zmieniam całe swoje życie" - napisała po latach w swej książce.
Edyta Wojtczak marzyła w dzieciństwie, by zostać aktorką. Jej mama kategorycznie nie chciała się na to zgodzić, ojciec postawił jej jeden warunek - żeby najpierw nauczyła się jakiegoś "poważnego" zawodu. Wybrała rachunki i finanse. Gdy rozpoczęła pracę w księgowości Dowództwa Wojsk Lądowych, zapomniała o aktorstwie, a kiedy po jakimś czasie po tym, jak jej fotografia ukazała się w "Przekroju", dostała zaproszenie na zdjęcia próbne do Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi, nie była już zainteresowana karierą filmową.
"Nie miałam zamiaru nigdzie jechać. Uczyłam się już wtedy telewizji, zawiadomienie przyszło do dyrekcji tej instytucji. Ówczesny szef przeczytał je i poprosił mnie do siebie. Powiedział: - Jedź koniecznie. Zobacz, jak wygląda kino. Więcej możesz nie mieć już okazji. Pojechałam" - opowiadała pół wieku później.
Udział w zdjęciach próbnych w Łodzi utwierdził Edytę Wojtczak w przekonaniu, że nie nadaje się na aktorkę. Źle się czuła na planie filmowym, a poza tym była już wtedy zafascynowana telewizją.
"Ta fascynacja rozpoczęła się od razu, od pierwszego wejścia do studia" - twierdzi.
Uwielbiana przez telewidzów spikerka pracowała w TVP przez 38 lat. Uważano ją za uosobienie wdzięku, skromności i naturalności.
Edyta Wojtczak była chyba jedyną osobą pojawiającą się w reżimowej telewizji PRL-owskiej, której telewidzowie ufali i której wierzyli. Jej odejście w 1997 roku było dla wielu szokiem. Choć zapewniała, że sama podjęła decyzję o przejściu na emeryturę, nikt nie chciał w to uwierzyć. Tajemnicą poliszynela było, że wyrzucono ją za udział w reklamie popularnego proszku do prania. Kilka lat później legendarna spikerka zniknęła z życia publicznego.
"Nie odpowiada na zaproszenia telewizji, nie udziela wywiadów. Nawet z kolegami spikerami kontaktuje się niezwykle rzadko" - twierdzi Aleksandra Szarłat, autorka książki "Prezenterki".
Edyta Wojtczak żyje dziś bardzo skromnie, ale - to jej słowa - "główkowanie", skąd wziąć pieniądze, nie jest dla niej najważniejsze.
"Mój stan posiadania to pokój z kuchnią, trzydzieści dwa albo trzydzieści cztery metry kwadratowe, nawet dokładnie nie wiem. Mieszkam tu bodajże od 1961 roku. Dla wielu osób jestem na pewno niezdarą życiową. Ale... nigdy nie umiałam się dobijać o pieniądze. Jestem więc niezdarą" - wyznała w "Prezenterkach".
Edyta Wojtczak żartuje, że gdyby nie zrezygnowała z bycia księgową, pewnie teraz powodziłoby się jej lepiej. Pytana jednak, czy gdyby jeszcze raz mogła przeżyć życie, wiedząc, jak się potoczy, zdecydowałaby się na pracę w telewizji, mówi, że z pewnością tak.
Była gwiazda Telewizji Polskiej nigdy nie skarżyła się na swój los. Nawet dziś, gdy inflacja pożera jej niewielką emeryturę (dostaje ok. 2 i pół tysiąca miesięcznie), twierdzi, że może narzekać, bo przecież mnóstwo osób otrzymuje z ZUS-u jeszcze mniej niż ona.
Zobacz też:
Edyta Wojtczak zdruzgotana. Skandal w dniu pogrzebu. Nie pozwolili jej pożegnać się z Połomskim!
Edyta Wojtczak musi na wszystkim oszczędzać. Inflacja pożera jej skromną emeryturę...
Edyta Wojtczak przez 30 lat czekała na męża. Nie doczekała się