Eisenbach podjęła nieodwołaną decyzję. Ledwo wróciła, a znów emigruje
Adrianna Eisenbach (55 l.) większość swojego życia spędziła za granicą. Do Polski wróciła po klęsce swojego 25-letniego małżeństwa. Zbudowała tu nowe życie i karierę, wyszła za mąż i kiedy już wydawało się, że znalazła szczęście, znów postanowiła wyjechać, tym razem prawdopodobnie na zawsze. Wyjaśniła nawet, dlaczego…
Adrianna Eisenbach swoją przygodę z reality show „Królowe życia” zakończyła wprawdzie na jednym sezonie, jednak zapisała się w pamięci widzów jako jedna z najbardziej wyrazistych uczestniczek.
Zapewne spora w tym zasługa jej wizerunku. Eisenbach szczyci się tym, że tatuaże zajmują ponad 96 proc. powierzchni jej ciała.
Między wizytami w salonie tatuażu, lubi epatować w internecie osobistymi wyznaniami, dotyczącymi między innymi szczegółów życia z partnerem, młodszym od jej starszego syna.
Jak wyznała, różnica wieku nigdy nie spędzała jej snu z powiek. W sierpniu ubiegłego roku Eisenbach poślubiła młodszego o 30 lat ukochanego. Przez chwilę planowali nawet dziecko, jednak najwyraźniej pomysł rozszedł się po kościach.
Może to i lepiej, bo przewidywany wygląd ich wspólnego potomka, opracowany przez internetową aplikację, przeraził nawet ich samych. Jak wybrzydzali na TikToku:
"Nie! No, skąd! No, gdzie tam! Nie ma takiej opcji".
Była „królowa życia” jest jednak zdecydowana na radykalne zmiany. Pole manewru ma już niewielkie. W jej przypadku jeden czy dwa nowe tatuaże wielkiej różnicy nie zrobią, skandal ze ślubem już wywołała, a plany macierzyńskie ostatecznie się rozwiały.
W tej sytuacji pozostaje przeprowadzka do innego kraju. Jak wyznała na swoim kanale na YouTube, nie ma zresztą zbyt wielkiego wyboru. Eisenbach bowiem tylko udaje, że nie obchodzą jej opinie innych, w pod tą twardą powłoką skrywa wrażliwe wnętrze. Jak wyjaśniła, nie może dłużej znieść tego, że ludzie na nią krzywo patrzą:
„Zasługuję, żeby być tam, gdzie uważają mnie za normalną osobę, mimo że jestem wytatuowana. Jakie to jest niefajne, że mając tyle lat, ile ja, czyli po 50-tce, ciągle spotykać się z krytyką, która wmawia mi, że nie jestem osobą godną, by żyć szczęśliwie. Jest to dla mnie bardzo przykre”.
Planowana emigracja nie będzie pierwszą w życiu Adrianny Eisenbach. Kilka lat temu w wywiadzie dla „Gazety Wrocławskiej” ujawniła, że w młodości musiała postawić wszystko na jedną kartę i wyjechać do Niemiec z małym synkiem, wymagającym specjalistycznego leczenia. Jak wspominała:
"W Polsce nie mogłam dostać dla niego pomocy. Dlatego szukałam ratunku w Niemczech. Miałam wtedy 20 lat. Nie znałam ani jednego słowa po niemiecku. Musiałam całe swoje życie zaczynać od nowa, w obcym kraju. Znalazłam się wśród ludzi o innej mentalności. To był trudny czas".
Na Instagramie dodała, że w Niemczech nie znała nikogo, więc mogła polegać tylko na sobie. Jedynym wyjściem było zacisnąć zęby i ciężką pracą dojść do czegoś w życiu:
„Początek był straszny, bo mieszkałam w blaszanym kontenerze (...). Nie znałam języka, więc uczyłam się tak szybko, jak się da, żeby stanąć na własne nogi i nie mieszkać już z innymi azylantami.
Do Polski wróciła, kiedy uznała, że jej 25-letniego małżeństwa nie da się już uratować. Dwaj synowie zostali w Niemczech. Nawet nie znają języka polskiego. Jak daje do zrozumienia Eisenbach, nie ma im tego za złe, bo jej samej ojczyzna też nie zachwyciła:
„Nie lubię, jak ludzie wzajemnie się wyzywają. Nie akceptują zdania innej osoby. Tam, gdzie będziemy mieszkać, temperatura jest cały czas 30 stopni. Nie ma tam jesieni, nie ma tam zimy”.
Będziecie tęsknić?
Zobacz też:
Adrianna Eisenbach przeżyła szok termiczny w domu. To zastała po powrocie
"Królowe życia" straciły pracę przez skargi do KRRiTV. Oto co się stało z bohaterami
Adrianna Eisenbach z "Królowych życia" pochwaliła się garderobą. Ma setki par butów!