El Dursi ciągnie dalej aferę paliwową. Uderzyła w Orlen
Orlen ostro zaatakował El Dursi. Celebrytka nie wytrzymała hejtu po wpisie stacji i odżegnała się od oskarżeń o manipulacje. Zwróciła uwagę na pewien szczegół.
Zaledwie wczoraj informowaliśmy o tym, że Klaudia El Dursi podczas wizyty na stacji paliw napotkała poważne problemy. W związku z awarią dystrybutorów, które zdaniem pracownika placówki były całkiem sprawne. Z jego tłumaczeń wynikało, że otrzymał wytyczne i w związku z tym nie mógł nikomu więcej sprzedać paliwa.
Celebrytka nieźle się wkurzyła, ale nie zamierzała obarczać mężczyznę winą za całą sprawę i szybko pojechała na inną stację. Niemniej jednak opowieść o swoich wieczornych przygodach wyjawiła w sieci, a temat szybko podchwyciły media. Z tego względu koncern paliwowy postanowił zareagować. Oświadczenie wbija w fotel.
"Pani Klaudio, cieszymy się, że wybrała pani Orlen. Podpowiadamy, by następnym razem skrócić nagranie. Przypadkowo uwieczniła Pani, że w dystrybutorze obok nie tylko są wszystkie paliwa, ale nawet jeden z naszych klientów tankuje" - napisano na profilu Orlenu.
Ostra odpowiedź stacji skłoniła El Dursi do natychmiastowej reakcji, bo po odważnym wpisie Orlenu na jej osobę wylał się hejt. "Jestem ostatnią, która robi aferę. Nigdy nie odpowiadałam na takie zaczepki. Zawsze trzymałam język za zębami, bo jak to się mądrze mówi, g***a się nie tyka, bo śmierdzi" - napisała oburzona El Dursi.
Gwiazda nie ukrywała, że mocno obrywa za swoje nagrania, które dobitnie pokazały, że tajemnicze "awarie dystrybutorów" to nie ściema, a przykra rzeczywistość.
"Ale powiem szczerze, że mi się ulało, bo dostaję tyle obraźliwych wiadomości, tyle wulgaryzmów w moim kierunku zostało wysłanych, że właśnie w tym momencie wrzucam kilka screenów" - dodała.
Klaudia El Dursi w rozmowie z Plejadą podkreśla, że przekazała prawdziwe informacje, a wszyscy pomawiający ją o manipulacje, powinni dokładnie obejrzeć jej nagrania. Okazuje się, że oskarżycielskie słowa Orlenu rozminęły się z faktami, ponieważ na wyświetlaczu dystrybutora można zauważyć, że klient tankujący tuż obok również nie skorzystał z paliwa. Na liczniku widać bowiem wielkie 0.
"Dla tych, którzy nie widzieli dokładnie, na tym filmiku pod koniec jak odsłaniam dystrybutor tego pana, który próbował zatankować, ale mu się nie udało, na dystrybutorze jest 0.0" - wyznała.
Z relacji El Dursi wynika, że podobnie jak ona, inni klienci obeszli się smakiem i musieli poszukać innej stacji. "On również wsadził pistolet, czekał, żeby paliwo leciało i dystrybutor nie zadziałał. Usłyszał naszą rozmowę, odłożył pistolet i już tego nie nagrałam, ale powiedział, że to są żenujące cyrki i pojechał dalej. Ja stałam jakby dalej na stacji, on odjechał, ale jak zanim to się wydarzyło to widać, że w momencie, kiedy on odkłada pistolet na dystrybutorze jest 0.0" - podkreśliła El Dursi.
Gwiazda przyznała, że nie zamierzała robić afery z zamieszania na stacji, ale chciała przekazać fanom informację o utrudnieniach. "Plan był taki, że chciałam tylko nagrać filmik, że sobie tankuję. Mówię, co się działo w całym dniu, ale sytuacja zmieniła bieg wydarzeń. Wyszedł ten pan i mówi: "ojej, ojej, bo ja tutaj nie zdążyłam wywiesić kartki, ale mamy tutaj chwilową awarię" i ot cała moja wielka manipulacja" — zakończyła modelka.
Zobacz też:
Orlen odpowiada Klaudii El Dursi po aferze z dystrybutorem. Mają dla niej cenne rady
Klaudia El Dursi i jej prywatne życie. Co wiemy o prowadzącej "Hotel Paradise"?