Emilian Kamiński do końca ukrywał to przed bliskimi. Nie chciał, by wiedzieli
Emilian Kamiński przez długi czas walczył z poważną chorobą, lecz mimo tego wciąż zajmował się swoimi Teatrem Kamienica i dbał o to, by zachować pełny profesjonalizm, nawet w tak trudnej sytuacji. Niedawno okazało się, że o pewnych sprawach wolał nie rozmawiać nawet z bliskimi przyjaciółmi.
Śmierć słynnego aktora Emiliana Kamińskiego była ogromnym ciosem zarówno dla jego najbliższych przyjaciół, członków rodziny, jak i fanów, a także całego środowiska artystycznego, w którym przez lata obracał się ceniony twórca.
Założyciel Teatru Kamienica zmarł 26 grudnia 2022 roku w wieku 70 lat.
Kilka miesięcy wcześniej wyjawił, że musiał przejść poważną operację, która była następstwem kłopotów z oddychaniem. Aktor do końca pozostał aktywny zawodowo i ku uciesze widzów, wciąż pojawiał się w kolejnych odcinkach "M jak miłość", gdzie wcielał się w Wojciecha Marszałka, ojca postaci granej przez Annę Muchę.
Niedawno okazało się, że Emilian Kamiński przez długi czas ukrywał przed współpracownikami informacje o swojej chorobie i o wszystkim wiedzieli jedynie najbliżsi.
O szczegółach opowiedziała ostatnio żona aktora, która wraz z Olafem Lubaszenko i Patrycją Pawlik gościli w programie "Dzień Dobry TVN".
"Do końca nie wiedziałem, chociaż oczywiście czułem, że coś się dzieje. Przekazał mi to w sposób niewerbalny. Pamiętam taką rozmowę, w której zapytałem, czy jest jeszcze coś, co chce mi powiedzieć. Popatrzył na mnie długo i powiedział: "Nie, nie, wszystko będzie dobrze". Myślę, że w ten właśnie sposób o tym wspomniał" - opowiadał aktor i przyjaciel Kamińskiego, który pomimo bliskich relacji z 70-latkiem, o jego chorobie dowiedział się bardzo późno.
"Nie dawał po sobie poznać, że dzieje się coś niedobrego" - dodała obecna w studiu autorka biografii założyciela Teatru Kamienica.
Justyna Sieńczyłło wyznała, że to właśnie praca na scenie dodawała jej mężowi wiary i siły. Może to właśnie dlatego nie chciał, by inni aktorzy wiedzieli o jego problemach ze zdrowiem.
54-letnia wdowa po Emilianie Kamińskim przejęła w ostatnim czasie obowiązki dyrektora teatru. Wie, że placówka była prawdziwym dziełem życia jej wybranka, dlatego też pomimo trudności wciąż dba o to, by teatr rósł w siłę.
"Ja wciąż wierzę, że on nie odszedł na zawsze. Mówię o nim w czasie teraźniejszym, jakby ciągle był tu ze mną. Wmawiam sobie, że mój "Miluś" tylko gdzieś wyjechał ze spektaklem i wróci. A ja, pod jego nieobecność, mam ważne zadanie do wykonania" - mówi aktorka w rozmowie z magazynem "Dobry Tydzień".
"Wszyscy czujemy wsparcie "Milusia" z góry. On pomaga nam w najtrudniejszych chwilach, daje siłę. Chociaż cena tego wszystkiego jest wysoka, ja niczego nie żałuję" - dodała.
Zobacz też:
Justyna Sieńczyłło zarządza Teatrem Kamienica. Taką obietnicę złożyła Emilianowi Kamińskiemu
Wyszło na jaw, jak potraktowali Kamińskiego w szpitalu. Odebrali mu nadzieję