Emilian Kamiński w młodości był bezdomny. Gdy został gwiazdą, nie zapomniał o przyjaciołach z ulicy
Emilian Kamiński († 70 l.) przez lata swojej wspaniałej kariery dał się poznać jako niezwykle utalentowany aktor i reżyser. Dziś rano artysta odszedł we własnym domu w Józefowie. Mało kto zdaje sobie sprawę, że oprócz działalności teatralnej i filmowej, gwiazdor bardzo mocno angażował się w pomoc potrzebującym. Za swoje wysiłki został nawet nagrodzony medalem św. Brata Alberta.
Emilian Kamiński zmarł dziś o 7:30 rano w swoim domu w Józefowie. Choć od dawna dobiegały nas doniesienia o nie najlepszym stanie zdrowia aktora, nikt nie spodziewał się, że sytuacja jest aż tak poważna. Gwiazdor zmagał się z poważnymi konsekwencjami przebytego zakażenia koronawirusem.
"Dziś o godzinie 7.30, po długiej i ciężkiej chorobie zmarł Emilian Kamiński, twórca i dyrektor Teatru Kamienica, aktor i reżyser. Odszedł przy rodzinie, w swoim domu w Józefowie. Nie ma słów, które potrafiłyby wyrazić smutek i żal pozostawiony w naszych sercach... Pogrążeni w cierpieniu Rodzina i Pracownicy teatru" - dowiadujemy się z wpisu zamieszczonego w mediach społecznościowych Teatru Kamienica.
O wybitnych kreacjach aktorskich Emiliana Kamińskiego słyszał chyba każdy. Jego role w filmach "Kariera Nikosia Dyzmy", "Boże skrawki" czy w serialu "Bulionerzy" posiadają dziś status kultowych. Gwiazdor był również aktywnym filantropem. Założył fundację Atut, która do dziś realizuje rozmaite akcje dobroczynne. Przed laty Emilian Kamiński organizował w swoim teatrze "Dni Uśmiechu", czyli warsztaty teatralne i artystyczne, w których wzięło udział ponad dwa tysiące dzieci z ośrodków opiekuńczych woj. mazowieckiego. Mało tego, współpracując z "Fundacją Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Nie tylko...", realizował teatr osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi oraz ruchowymi. Za działalność charytatywną na rzecz najbardziej potrzebujących w 2012 roku Emilian Kamiński został uhonorowany medalem św. Brata Alberta.
Dla aktora i reżysera angażowanie się w działania dobroczynne stanowiło ważny element życia. Emilian Kamiński rzadko wspominał o prowadzonych przez siebie akcjach, a były one doprawdy imponujące. Jego fundacja niosła pomoc bezdomnym. Osoby bez dachu nad głową miały możliwość uczestnictwa w zajęciach i spotkaniach okolicznościowych. Przy Teatrze Kamienica działa koło teatralne przeznaczone właśnie dla osób bezdomnych. Grupa przygotowała nawet spektakl "Bezdomna Pasja".
"Początkowo mieliśmy cykl spotkań z poezją, podczas których bezdomni czytali i recytowali wiersze. W trakcie jednego z nich, związanego z Zaduszkami, podczas wspólnej grupowej głośnej modlitwy za zamarłych tata dostrzegł w pewien potencjał. Stąd powstał pomysł stworzenia czegoś pomiędzy oratorium a spektaklem w wykonaniu bezdomnych. Miała być to sztuka jednoaktowa z udziałem dwunastu osób. Zaczęłam się rozglądać za tekstami pasującymi do tej oratoryjnej konwencji. Wybrałam Grochowiaka, Brandstaettera oraz Jana Pawła II i wiersz o Norwidzie napisany przez jednego z bezdomnych - Mirosława i zrobiliśmy z tego w Kamienicy krótki spektakl. W wykonaniu bezdomnych i dla bezdomnych, których zaprosiliśmy na widownię wraz z innymi widzami" - opowiadała Natalia Kamińska, córka zmarłego aktora w wywiadzie dla portalu przedsiebiorcy.eu.
Fundacja była oczkiem w głowie Emiliana Kamińskiego. Aktor i reżyser pragnął, aby jak najwięcej osób zyskało dostęp do oferowanych przez jego teatr warsztatów oraz akcji charytatywnych. W młodości sam zaznał bezdomności, dlatego doskonale rozumiał, jak wielka jest potrzeba wspierania osób dotkniętych tym problemem. Znał wielu ludzi żyjących na ulicy i każdego roku organizował dla nich Wigilię, w której sam również uczestniczył.
"Rozumiem, czym jest bezdomność, bo kiedyś, w dzieciństwie i młodości, zdarzały mi się ucieczki z domu i bywałem bezdomny. Wśród bezdomnych miałem też kolegów, którzy już nie żyją, bo zamarzli" - mówił przed laty Emilian Kamiński.
Działalność charytatywna aktora miała wiele wymiarów. Nigdy nie żałował, że poświęcił jej tak wiele uwagi.
"Charytatywną, dotyczącą dorosłych, małych dzieci, osób niepełnosprawnych; prowadzimy różne akcje. Jeśli więc przez te 13 lat naszej działalności udało się uratować choć kilka dusz, to warto było to robić. Nie używając słowa "misja", bo ona niesie w sobie ordery i trochę megalomanii, a to niespecjalnie lubię. Dla mnie ważne jest, czy to, co robię, dociera do ludzi. Jeżeli więc choć kilka dusz udało się uratować - było warto" - mówił pod koniec stycznia tego roku Emilian Kamiński w wywiadzie dla portalu i.pl.
Zobacz też:
Emilian Kamiński poznał Justynę Sieńczyłło, gdy miała 13 lat. Po latach rozpoznał ją po oczach
Marcin Tyszka hejtuje tłumaczkę języka migowego z TVP. Rozpętał niezłą aferę
Zaręczyny w "Rolnik szuka żony". Justyna zalała się łzami, a Manowska nie miała gdzie się podziać!